– Nie chcę, by wyszło, że jestem zarozumiały, ale jako młody chłopak marzyłem, by zostać wielkim piłkarzem i mi się udało. Teraz chcę zostać wielkim trenerem, jak Antonio Conte, i będę na to ciężko pracował – zapewnia 44-letni Ravanelli.
Z Juventusem zdobył wszystkie możliwe trofea, z pucharem Ligi Mistrzów (1996, gol w finale z Ajaksem wygranym po rzutach karnych) i UEFA (1993) na czele. Z Middlesbrough, gdzie zyskał pseudonim „Srebrny Lis” (przez charakterystyczny kolor włosów), awansował w 1997 roku do finałów Pucharu Anglii i Ligi Angielskiej, już w debiucie z Liverpoolem strzelił trzy bramki, ale odszedł po spadku z Premiership. A z Olympique Marsylia dwa lata później wywalczył wicemistrzostwo Francji i zagrał w finale Pucharu UEFA. I tylko w reprezentacji Włoch mógł się czuć niespełniony, bo trudno uznać 22 mecze i osiem goli za duży wyczyn. Zwłaszcza, gdy w klubach strzelało się bramki seriami.
Każdą z nich świętował, zakładając koszulkę na głowę. Był prekursorem takiego sposobu okazywania radości i wielkim przeciwnikiem karania szczęśliwych piłkarzy za zdjęcie koszulki. Nieprzewidywalny, kochany przez kibiców, nienawidzony przez rywali. Zawsze modnie ubrany, nie rozstający się z okularami słonecznymi. Karierę zakończył w 2005 roku – tam gdzie stawiał pierwsze kroki: w rodzinnej Perugii. Był ekspertem telewizji Sky Italia i Mediaset, wystartował nawet w amatorskim wyścigu kolarskim. W 2008 roku zdobył dyplom trenera, podobno z najlepszym wynikiem we Włoszech. Przez ostatnie dwa lata kierował akademią Juventusu, prowadził także zespół młodzieżowy, ale w poważnym futbolu nie miał jeszcze okazji się sprawdzić, choć przed rokiem był jednym z kandydatów do zastąpienia w Marsylii Didiera Deschampsa. Posady nie dostał ze względu na brak doświadczenia.
Prezesowi Ajaccio to jednak nie przeszkadza. – Deschamps też był niedoświadczony, gdy dotarł z Monaco do finału Ligi Mistrzów 2004, a Laurent Blanc w drugim roku pracy z Bordeaux sięgnął po tytuł – przypomina Alain Orsoni. Ravanelli podpisał dwuletni kontrakt. Drużyna w minionym sezonie stoczyła ciężką bitwę o utrzymanie. Zakończyła rozgrywki na 17., ostatnim bezpiecznym miejscu w tabeli, dwa punkty nad strefą spadkową. – Nie zastanawiałem się długo. Myślę, że Ajaccio jest dla mnie idealnym miejscem. Teraz to mały klub, ale mam nadzieję, że to się zmieni i wkrótce pokażę, na co mnie stać. Niczego się nie boję. Niski budżet nie będzie dla mnie problemem. Wiem, że liga francuska bardzo się poprawiła, od kiedy tu grałem, jest szybka i techniczna, tak jak lubię – mówi Ravanelli.
Prawą ręką Ravanellego będzie Giampiero Ventrone, wieloletni asystent w Juventusie odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne. – To najwspanialszy trener w Europie. Znam go od 1994 roku, od kiedy przyszedł do Turynu. Zdobył z klubem wszystko, więc teraz poprosiłem go o pomoc – tłumaczy Ravanelli.