Dzień ojca i róży

Anglia czekała 17 lat na wielkoszlemowego mistrza i 43 lata na sukces w US Open. Doczekała się – na Merion East Course w Pensylwanii wygrał Justin Rose

Publikacja: 18.06.2013 03:06

Justin Rose

Justin Rose

Foto: AFP

Wygrał w jednej z kolebek amerykańskiego golfa, na niezwykle trudnym polu, po ostatniej rundzie, w której lider zmieniał się kilka razy – Rose udowodnił, że dojrzał do takiego zwycięstwa. Czekał długo, wystartował w 37 turniejach wielkoszlemowych, by wreszcie podnieść w górę jeden z czterech najcenniejszych pucharów w golfie. Stara Anglia też czekała – poprzedni angielski mistrz US Open Tony Jacklin wygrał w 1970 roku, poprzedni angielski zwycięzca w Wielkim Szlemie to Sir Nick Faldo w Masters 1996. "Róża rozkwitła" – pisały w tytułach brytyjskie gazety, niezbyt odkrywczo, ale za to radośnie, łącząc triumf z nazwiskiem zwycięzcy.

Rose nie jest żadnym przypadkowym mistrzem. Pojawił się na horyzoncie już w 1998 roku, gdy jako 18-letni chłopak, jeszcze amator, zagrał w British Open na polu Royal Birkdale i zajął dzielone czwarte miejsce. Dzień później został zawodowcem. Wróżono mu błyskawiczną karierę, ale początek miał fatalny – w 21 kolejnych turniejach nie przeszedł poza dwie rundy (w połowie turniejów golfowych następuje tzw. cut, czyli odrzucenie części uczestników ze słabszymi rezultatami). Przeszedł lekcję pokory, musiał grać w niższych ligach rozgrywek, stąd także jego obecność w Rajszewie pod Warszawą we wrześniu 1999 roku w turnieju Daewoo Warsaw Golf Open z cyklu European Challenge Tour.

W polskiej stolicy wiele nie zdziałał, zajął dzielone 19. miejsce, zarobił 1044 euro brutto i wyjechał. Potrafił jednak się odrodzić, wytrwale piął się w górę rankingów. Do Merion Golf Club przyjechał już jako jeden z kandydatów do sukcesu.

Wygrywał turnieje po obu stronach Atlantyku (w sumie 14), był w drużynie Europy w zwycięskim meczu z USA o Puchar Rydera, nawet osiedlił się w Stanach Zjednoczonych, by lepiej przygotować się do walki w Wielkim Szlemie (trzy z czterech najsławniejszych turniejów rozgrywane są w Ameryce). Był widoczny: już w 2003 skończył US Open jako piąty, kiedyś prowadził w Masters, rok temu zajął trzecie miejsce w US PGA Championship.

Oglądający ostatnią rundę US Open 2013 twierdzą, że turniej tak naprawdę rozstrzygnął się na końcowych dziewięciu dołkach. Niektórzy odpadali gwałtownie. Luke Donald – pięć punktów straty na czterech dołkach. Charl Schwartzel sześć na siedmiu.

Reklama
Reklama

Amerykański supertata Phil Mickelson wydawał się idealnym kandydatem na zwycięstwo w Dniu Ojca, ale wcześniej stracił trzy punkty. Trochę odrobił, lecz miał za dużą stratę do Jasona Daya, Huntera Mahana i Rose'a. Emocje jednak przypominały mecz finału NBA, wszystko mogło się zdarzyć do ostatniej minuty. Nowy mistrz na końcu grał najlepiej. Świetne strzały na początek 17. i 18. dołka (pisano, że to echo wielkich dni Bena Hogana na tym samym polu w 1950 roku) dały mu pewność wygranej.

Zarobił po przeliczeniu z dolarów 1 101 400 euro, awansuje na 5. miejsce w rankingu światowym. Będzie golfistą spełnionym bardziej, niż kilku tych, którzy mieli nawet dumny nr 1 klasyfikacji, ale na pierwszy wygrany Wielki Szlem nadal czekają. Justin Rose sukces zadedykował, jak kazał dzień i okoliczności – ojcu. Ken Rose, pierwszy nauczyciel i także sportowy mentor Justina zmarł w 2002 roku na białaczkę.

Amerykanie nie byli przesadnie szczęśliwi patrząc na radość Anglika. Miał wygrać ich golfista. Może Tiger Woods, może Mickelson. Dość szybko wyjaśniło się, że Woods na polu Merion nie będzie pierwszy (zajął dzielone 36. miejsce, z łącznym wynikiem +13 uderzeń powyżej normy, jeden z najgorszych rezultatów brutto od lat). "Old Lefty", jak rodacy mówią na Mickelsona, już szósty raz został wicemistrzem US Open – to naprawdę niechciany rekord. Golfista ma 43 lata, powoli zbliża się czas, gdy wygrana w Wielkim Szlemie będzie poza jego możliwościami. – Mam złamane serce – powtarzał w Merion, nie całkiem w żartach. Statystyki są brutalne: prowadził w US Open cztery razy, gdy do końca było 9 dołków. W 1999 roku przegrał z Payne'em Stewartem, był za Woodsem w 2002 roku, za Retiefem Goosenem w 2004, za Geoffem Ogilvym w 2006 i Lucasem Gloverem w 2009.

Zostanie także zapamiętane, że narzeczony Karoliny Woźniackiej Rory McIlroy nie tylko nie liczył się w walce o puchar i sławę, ale z bezsilności i frustracji rzucał kijami, albo je próbował łamać. Zostało zapisane, że Shawn Steffani, startujący z pozycji outsidera (+20 uderzeń przed ostatnią rundą) zakończył US Open z wynikiem +19 i był jedynym w turnieju, który zaliczył asa (na 17. dołku). Za "hole-in-one" nie otrzymał jednak nagrody, po prostu jej nie było. – Być może USGA [golfowa federacja USA] będzie chociaż chciała tę piłkę, może drogo ją sprzedam – żartował.

Najlepsi golfiści świata przekonali się także, że stare pole Merion (początki ma w 1912 roku) wytrzymało siłę współczesnych graczy, że nadal może tworzyć historię golfa, tak jak to było w 1930 roku, gdy Bobby Jones kompletował w Pensylwanii Wielkiego Szlema, jak wtedy, gdy w 1950 Hogan wygrywał 16 miesięcy po wypadku samochodowym, który miał go przykuć na zawsze do łóżka. Jak w 1971, gdy Lee Trevino podczas dogrywki rzucał gumowym wężem w Jacka Nicklausa. Merion, dumny klub z czerwonym koszykiem na kiju w herbie, czeka na kolejny wielki turniej. —

113. US Open. Ardmore (Pensylwania). Merion Golf Club East Course (par 70):

Reklama
Reklama

1. J. Rose (Anglia) 281 (71+69+71+70);
2. J. Day (Australia) 283 (70+74+68+71)
2. P. Mickelson (USA) 283 (67+72+70+74);
4. J. Dufner (USA) 285 (74+71+73+67);
4. E. Els (RPA) 285 (71+72+73+69);
4. B. Horschel (USA) 285 (72+67+72+74);
4. H. Mahan (USA) 285 (72+69+69+75);
...
32. T. Woods (USA) 293 (73+70+76+74);
...
41. R. McIlroy (Irlandia Płn.) 294 (73+70+75+76).

Wygrał w jednej z kolebek amerykańskiego golfa, na niezwykle trudnym polu, po ostatniej rundzie, w której lider zmieniał się kilka razy – Rose udowodnił, że dojrzał do takiego zwycięstwa. Czekał długo, wystartował w 37 turniejach wielkoszlemowych, by wreszcie podnieść w górę jeden z czterech najcenniejszych pucharów w golfie. Stara Anglia też czekała – poprzedni angielski mistrz US Open Tony Jacklin wygrał w 1970 roku, poprzedni angielski zwycięzca w Wielkim Szlemie to Sir Nick Faldo w Masters 1996. "Róża rozkwitła" – pisały w tytułach brytyjskie gazety, niezbyt odkrywczo, ale za to radośnie, łącząc triumf z nazwiskiem zwycięzcy.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama