Wygrał w jednej z kolebek amerykańskiego golfa, na niezwykle trudnym polu, po ostatniej rundzie, w której lider zmieniał się kilka razy – Rose udowodnił, że dojrzał do takiego zwycięstwa. Czekał długo, wystartował w 37 turniejach wielkoszlemowych, by wreszcie podnieść w górę jeden z czterech najcenniejszych pucharów w golfie. Stara Anglia też czekała – poprzedni angielski mistrz US Open Tony Jacklin wygrał w 1970 roku, poprzedni angielski zwycięzca w Wielkim Szlemie to Sir Nick Faldo w Masters 1996. "Róża rozkwitła" – pisały w tytułach brytyjskie gazety, niezbyt odkrywczo, ale za to radośnie, łącząc triumf z nazwiskiem zwycięzcy.
Rose nie jest żadnym przypadkowym mistrzem. Pojawił się na horyzoncie już w 1998 roku, gdy jako 18-letni chłopak, jeszcze amator, zagrał w British Open na polu Royal Birkdale i zajął dzielone czwarte miejsce. Dzień później został zawodowcem. Wróżono mu błyskawiczną karierę, ale początek miał fatalny – w 21 kolejnych turniejach nie przeszedł poza dwie rundy (w połowie turniejów golfowych następuje tzw. cut, czyli odrzucenie części uczestników ze słabszymi rezultatami). Przeszedł lekcję pokory, musiał grać w niższych ligach rozgrywek, stąd także jego obecność w Rajszewie pod Warszawą we wrześniu 1999 roku w turnieju Daewoo Warsaw Golf Open z cyklu European Challenge Tour.
W polskiej stolicy wiele nie zdziałał, zajął dzielone 19. miejsce, zarobił 1044 euro brutto i wyjechał. Potrafił jednak się odrodzić, wytrwale piął się w górę rankingów. Do Merion Golf Club przyjechał już jako jeden z kandydatów do sukcesu.
Wygrywał turnieje po obu stronach Atlantyku (w sumie 14), był w drużynie Europy w zwycięskim meczu z USA o Puchar Rydera, nawet osiedlił się w Stanach Zjednoczonych, by lepiej przygotować się do walki w Wielkim Szlemie (trzy z czterech najsławniejszych turniejów rozgrywane są w Ameryce). Był widoczny: już w 2003 skończył US Open jako piąty, kiedyś prowadził w Masters, rok temu zajął trzecie miejsce w US PGA Championship.
Oglądający ostatnią rundę US Open 2013 twierdzą, że turniej tak naprawdę rozstrzygnął się na końcowych dziewięciu dołkach. Niektórzy odpadali gwałtownie. Luke Donald – pięć punktów straty na czterech dołkach. Charl Schwartzel sześć na siedmiu.