Gdy na torze zmagano się ze zmiennymi warunkami, 200 kilometrów na południe od Silverstone, w historycznej posiadłości hrabiego Marcha w Goodwood, władze sportu debatowały nad najbliższą przyszłością Formuły 1. Ustalono, że w sezonie 2014 po czterech europejskich wyścigach zespoły pozostaną na torze i wezmą udział w dwudniowych testach. W zamian za dodatkowe osiem dni testów skreślono z regulaminu trzydniową sesję dla „młodych kierowców" – zawodników, którzy mają na koncie maksimum dwa starty w Grand Prix.
Drugą istotną nowinką jest system punktów karnych dla kierowców. Sędziowie za różne przewinienia (przekroczenie prędkości na pasie serwisowym, spowodowanie kolizji czy nieregulaminowe blokowanie rywala) będą przypisywali zawodnikom punkty według specjalnego taryfikatora. Jeśli w ciągu 12 miesięcy kierowca uzbiera dwanaście punktów, to automatycznie otrzyma zakaz startu w kolejnym wyścigu i jego zespół będzie musiał skorzystać z usług rezerwowego zawodnika. W tym sezonie sędziowie prowadzą zakulisowe testy takiego systemu – przyznają punkty kierowcom nie podając tego do publicznej wiadomości i sprawdzają w ten sposób taryfikator.
Przeciwnikami takiego systemu były zespoły Lotus i Williams. To zrozumiałe, bo jeżdżą w nich dwaj najczęściej karani zawodnicy w stawce, Romain Grosjean i Pastor Maldonado. Reszta wyścigowego świata także podchodzi z rezerwą do nowego pomysłu: jak zwykle w przypadku nakładania kar, kluczem będzie jednakowe traktowanie podobnych wykroczeń przez sędziów, którzy zmieniają się z wyścigu na wyścig.
Tymczasem nad Silverstone niebo od rana było zasnute ciemnymi chmurami. W porannym treningu pomiarowe okrążenia przejechało tylko jedenastu kierowców – nie dlatego, że Formuła 1 boi się deszczu. Po prostu na mokrym torze inżynierowie nie są w stanie wyciągnąć żadnych konstruktywnych wniosków na temat samochodu, a wiele ekip przygotowało na Grand Prix Wielkiej Brytanii nowe, poprawione części. Sprawdzenie ich przydatności wymaga stabilnych warunków i pozostaje mieć nadzieję, że ostatnia sesja treningowa w sobotni poranek odbędzie się na suchym torze.
O tym, że w deszczu lepiej nie ryzykować, przekonali się mechanicy Ferrari. W drugim treningu, na przesychającej nawierzchni, Felipe Massa stracił panowanie nad samochodem i kolejny raz w tym sezonie rozbił auto. Mechanicy Scuderii mieli kolejne pracowite popołudnie, pieczołowicie odbudowując roztrzaskane czerwone cacko Brazylijczyka.