Reklama
Rozwiń

Froome i rekiny

Tour de France. Michał Kwiatkowski znów na podium, Chris Froome już liderem.

Publikacja: 08.07.2013 01:51

Chris Froome sam między najgroź-niejszymi rywalami: Alejandro Valverde (drugi z lewej) i Alberto Con

Chris Froome sam między najgroź-niejszymi rywalami: Alejandro Valverde (drugi z lewej) i Alberto Contadorem

Foto: AFP

Kwiatkowski w Tour de France debiutuje, nie jest liderem Omega Pharmy i na sprinterskich etapach musi pracować na sukcesy Marka Cavendisha, ale nie jest też kolarzem, który potrafi znieść, że coś się na wielkiej scenie dzieje bez niego.

Już drugi raz w jubileuszowym Tourze zajął trzecie miejsce. Jest dopiero trzecim Polakiem po Lechu Piaseckim i Zenonie Jaskule, który stał na podium TdF. Ten pierwszy raz był na Korsyce, na finiszu płaskiego etapu. Ten drugi wczoraj, po szalonym dniu w Pirenejach, choć wydawało się, że akurat na górskich etapach Polak będzie tracił do czołówki.

Rzeczywiście tracił, w sobotę, gdy Chris Froome dał solowy popis na ostatnich kilometrach i zgarnął żółtą koszulkę, a Kolumbijczyk Nairo Quintana zabrał Kwiatkowskiemu białą, tę, którą zakłada lider klasyfikacji młodych kolarzy. Ale w niedzielę Polak pokazał i moc, i rozsądek. Znalazł się niedaleko mety w grupie trzymającej władzę, tam gdzie jechali m.in. Froome, Alberto Contador i Alejandro Valverde. Faworyci Touru pilnowali siebie nawzajem, pozwolili poszaleć innym.

Na ostatniej wspinaczce etapu uciekli Irlandczyk Dan Martin, zwycięzca Tour de Pologne 2010, siostrzeniec wielkiego Stephena Roche'a, i Duńczyk Jakob Fuglsang. Świetnie zjeżdżający Kwiatkowski rzucił się w pogoń za nimi, gdy tylko skończył się podjazd, ale potem wrócił do grupy pościgowej. Zdał się na jej siłę, licząc, że jeśli uda się dogonić uciekinierów, lepiej zachować siły i powalczyć na finiszu o zwycięstwo. A jeśli pogoń się nie uda, zawsze zostanie mu szansa na ostatnie wolne miejsce na podium.

Stanęło na planie B, bo grupa nie miała wielkiej ochoty na pościg. Martin z Fuglsangiem obronili przewagę, a Kwiatkowski wygrał na ostatnich metrach z Hiszpanami Danielem Moreno i Joaquinem Rodriguezem z Katiuszy.  W sobotę wypadł z czołowej dziesiątki klasyfikacji generalnej na 16. miejsce, wczoraj przesunął się na 13.

Dziś jest w wyścigu dzień przerwy, co u wszystkich trzymających kciuki za czystsze kolarstwo wywołuje pewne drżenie, bo wiele dopingowych afer – m.in. Contadora – zaczynało się właśnie od kontroli robionych wtedy, gdy peleton miał odpoczywać.

Tour jedzie już od dziewięciu dni, zbliża się fala wyników kontroli antydopingowych z pierwszych etapów, a policjanci i celnicy atakują wybrane cele i w weekend zatrzymali do przeszukania samochód RadioShack Leopard, grupy Andy'ego Schlecka. Do niedawna mówiło się: grupa braci Schlecków, ale Fraenk, rok temu złapany na dopingu w TdF i nadal zawieszony – kara mija 14 lipca – właśnie został z grupy zwolniony.

Celnicy nic w samochodzie RadioShack nie znaleźli i na razie najgorętszym frontem walki o czystość pozostają konferencje prasowe Chrisa Froome'a i wywiady z nim. Froome w sobotę odjechał rywalom na ostatnich kilometrach z taką łatwością, że wróciły wspomnienia wspinaczek Lancea Armstronga i jego pomocników z US Postal. Zwłaszcza, że drugi za nim był kolejny kolarz Sky, Richie Porte.

„Nokaut w pierwszej rundzie" napisała „L'Equipe" o sobotnim etapie, mając na myśli pierwszą rundę w górach. A Froome wszystkim, którzy w grupie Sky widzą nowe US Postal, odpowiadał: – Jestem w stu procentach czysty, nasze wyniki utrzymają się po 20 latach – mówił, odnosząc się do wymazanych wyników Armstronga. – Czy kolarstwo się zmieniło? Gdyby się nie zmieniło, to nie byłbym dziś na czele – tłumaczył.

Wczoraj nikt już pytań o dominację Sky nie zadawał, bo grupa pogubiła się po ataku rywali już na początku etapu i zostawiła Froome'a bez wsparcia na ponad 100 kilometrów, samego wśród najgroźniejszych rywali. Otoczony przez rekiny, nie dał im poczuć krwi, ma w klasyfikacji generalnej minutę i 25 sekund przewagi nad Valverde, a za metą wykorzystał ten kryzys Sky, by przekonywać, że wszyscy w grupie jadą na czysto. Rekiny nie odpuszczą, i te na rowerach, i te z mikrofonami i kamerami.

Kwiatkowski w Tour de France debiutuje, nie jest liderem Omega Pharmy i na sprinterskich etapach musi pracować na sukcesy Marka Cavendisha, ale nie jest też kolarzem, który potrafi znieść, że coś się na wielkiej scenie dzieje bez niego.

Już drugi raz w jubileuszowym Tourze zajął trzecie miejsce. Jest dopiero trzecim Polakiem po Lechu Piaseckim i Zenonie Jaskule, który stał na podium TdF. Ten pierwszy raz był na Korsyce, na finiszu płaskiego etapu. Ten drugi wczoraj, po szalonym dniu w Pirenejach, choć wydawało się, że akurat na górskich etapach Polak będzie tracił do czołówki.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025