Tour nie zagląda na tę górę często, ale legend zostało tyle, jakby podjeżdżał na szczyt co roku. Różnie ją nazywają: skalistą Saharą, Łysą Górą, katedrą kolarstwa. A raczej katedrą kolarskiego cierpienia, rozpisanego na znacznie więcej niż te blisko 21 km stromego podjazdu. Gdy jest etap z Mont Ventoux, to góra wisi nad kolarzami od startu.
Widać ją z bardzo daleka, bo to nie przełęcz między wielkimi górami, jak Tourmalet czy Galibier, inne słynne tortury, tylko wielka biała pustelnia górująca nad tą częścią Prowansji. Gdy się podjeżdża bliżej, widać, że to nie śnieg, a kamienie, krajobraz księżycowy. Akurat na tym Księżycu Lance Armstrong nigdy nie stanął pierwszy, co zdaniem wielu w dzisiejszej kolarskiej rzeczywistości dodaje tej wspinaczce sporo uroku.
Lider i inne żywioły
Wczoraj szalał tutaj żywioł Froome, niszcząc plany tych, którzy liczyli, że może mu się zdarzyć jakaś chwila słabości. A wcześniej jego pomocnik Richie Porte rozerwał czołową grupę na strzępy i przygotował liderowi scenę do ataku, po którym został z Froome'em tylko wcześniejszy uciekinier Nairo Quintana, ale i on potem osłabł, a za metą opowiadał, że musiał na ostatnich kilometrach tamować krwotok z nosa.
Michał Kwiatkowski oddał Quintanie białą koszulkę najlepszego młodego kolarza Touru, ale i tak zniósł wczorajszą torturę lepiej niż można było się spodziewać. Przyjechał 18., tylko trzy minuty i 15 sekund za Froome'em, w klasyfikacji generalnej zamyka czołową dziesiątkę.
A Froome powiększył przewagę nad wiceliderem Bauke Mollemą do 4.14 s, nad Alberto Contadorem do 4.25. Gdy się zrywał do ataków: pierwszego, po którym zgubił na ostatnich kilometrach Contadora, i następnych, którymi badał, na co stać Quintanę, wielu westchnęło, że to wygląda jak w epoce Armstronga. Nawet czas Froome'a na ostatnich kilkunastu kilometrach zgadzał się z niektórymi wynikami Lance'a. Ale wczoraj sceptycy nie zdążyli się na dobre zająć liderem Touru, bo gdy mijał metę, Tyson Gay właśnie ogłaszał swoją dopingową wpadkę i zapowiadał nieobecność na lekkoatletycznych mistrzostwach w Moskwie.