Pole jest piękne, znane wszystkim zajmującym się profesjonalnym golfem. Dla niektórych może nawet najpiękniejsze na Wyspach. Od XIX wieku nie zmieniło się wiele, to klasyczne pole typu "links" – otwarta, mocno pofałdowana przestrzeń szkockiego wybrzeża, wystawiona na próbę wiatru i wody, ale dopracowana w szczegółach i stanowiąca dla grających wielkie wyzwanie.
Od 1936 roku niemal zachowane bez zmian (nie licząc mistrzowskiej kosmetyki w 2008 roku, ma teraz 7192 jardy, par 71) ze swoją szczególną urodą: tras nie zaprojektowano zwyczajowo tam i z powrotem wzdłuż linii wybrzeża, tylko dwie dziewiątki dołków uformowano mniej więcej w dwa koncentryczne koła. Znaczy to tyle, że każdy dołek gra się z wiatrem z innej strony. Golfiści mówią, że jest to pole uczciwe, bo nie ma na nim skrytych bunkrów, strzałów na ślepo i niespodziewanych odbić w dziwnym kierunku. – Wszystko widać jak na dłoni, to co widzisz, to dostajesz – opisywał Muirfield Jack Nicklaus.
Zwyczajowe wróżenie – kto wygra, nie jest w tym roku jakoś szczególnie pasjonujące. Na Muirfield widziano tyle zaskakujących wyników, chociażby fatalną rundę 81 uderzeń Tigera Woodsa w 2002 roku, że nie ma sensu wskazywać kto ma większą szansę niż inny. Ważne, że Woods będzie grał, przez miesiąc leczył kontuzję łokcia i ją wyleczył.
Aura niezwyciężonego już od dawna nie otacza Amerykanina, okres braku jego wielkoszlemowych sukcesów przedłuża się coraz bardziej, ostatni taki tytuł zdobył w 2008 roku w US Open. Potem musiał przeżyć ostre zakręty życia prywatnego, rozwód, serię kontuzji i trudny powrót na szczyt rankingu. Jednak dziś wygrać w Wielkim Szlemie to naprawdę trudna sprawa – nie ma już żelaznych faworytów (zupełnie inaczej niż w tenisie) – w 20 ostatnich wielkich turniejach tytuły zdobyło aż 18 golfistów.
Będzie wśród nich ostatni mistrz British Open – Ernie Els, który rok temu wygrał w Royal Lytham & St. Annes w okolicznościach wartych przypomnienia. Cztery dołki przed końcem czterema punktami prowadził Australijczyk Adam Scott. Potem zobaczono jego cztery małe katastrofy i jedną dużą, czyli cztery bogeye i przegraną jednym punktem z Elsem. Scott twierdził, że ta porażka nie została mu w głowie, zresztą udowodnił to dość szybko – 9 miesięcy później wygrał Masters w Auguście. Będzie Scott, będzie Rory McIlroy i Phil Mickelson, który w niedzielę wygrał Scottish Open na polu Castle Stuart w Inverness. Będzie dużo walki z wiatrem, piaskowymi bunkrami, wysoką trawą na poboczach fairwayów i szkocką kapryśną pogodą. Będzie kolejne nawiązanie do kilkusetletniej historii tego sportu.