Zupełnie nowy delfin

Główny polski kandydat do medali w zbliżających się mistrzostwach świata w pływaniu.

Publikacja: 24.07.2013 00:49

Konrad Czerniak medalowe szanse ma w trzech konkurencjach Finał pierwszej z nich – 50 m motylkiem –

Konrad Czerniak medalowe szanse ma w trzech konkurencjach Finał pierwszej z nich – 50 m motylkiem – w poniedziałek

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Rz: Zna pan swoje miejsca w światowym rankingu?

Konrad Czerniak:

Na 50 m delfinem jestem 13., na 100 metrów delfinem 8., a na setkę kraulem 41., ale nie przywiązuję do tego większej wagi. Przed mistrzostwami świata w Szanghaju w rankingu na setkę delfinem byłem 9., a wróciłem ze srebrem. Mistrzostwa świata wyzwalają niesamowitą adrenalinę, dopiero tam będą padać najlepsze wyniki. Zawodnik potrafi sam siebie zaskoczyć.

Czym planuje zaskoczyć nas Konrad Czerniak?

Przede wszystkim chciałbym zaskoczyć samego siebie, bo czuję, że to najważniejsze zawody w tym roku. Wiem, jak ciężko przepracowałem ten sezon. Chciałbym wreszcie zapomnieć o Londynie, gdzie oczekiwania były duże, a skończyło się poza podium.

Na igrzyskach był pan ósmy na 100 m delfinem i dziewiąty na setkę kraulem. Zawinił stres?

To były moje pierwsze igrzyska, ale zaważyła przede wszystkim technika. Mój styl nie wyglądał tak, jak powinien, wiedzieliśmy z trenerem Bartkiem Kizierowskim, że to jeszcze nie to. Dzisiaj, po roku cyzelowania ruchów, mój delfin wygląda zupełnie inaczej.

Co zmieniliście?

Wprowadziliśmy wiele drobnych korekt, głównie w ułożeniu ciała w wodzie. Pomogło, bo dziś czuję się  inaczej, swobodniej. Odnalazłem się technicznie. Bartek postawił też na zwiększenie siły i ostatnio spędziłem na siłowni więcej czasu niż kiedykolwiek w karierze. Po porannym dwugodzinnym treningu w wodzie szedłem na godzinę, półtorej na siłownię, żeby po południu wrócić do basenu. Miałem wrażenie, że nie wychodzę z treningu, ale efekty widać. Nabrałem trzech, czterech kilogramów mięśni, straciłem kilka procent tkanki tłuszczowej. Przy wzroście 195 cm ważę teraz 89 kg.

W pana drużynie w Madrycie trenował w tym roku Paweł Korzeniowski. Po mistrzostwach Polski pisano, że współpraca posłużyła wam obu.

Powiedziałbym, że nawet bardziej Pawłowi, który poprawia rekordy życiowe z zawodów na zawody. Ja na 50 m motylkiem wynikiem 23.41 poprawiłem własny rekord Polski. Obecność Pawła dała mi bardzo dużo, wreszcie było się z kim pościgać na treningach, była też mobilizacja na siłowni. Trenowaliśmy razem tylko dwa miesiące, bo Paweł miał inny kalendarz startów, ale ten czas jest nie do przecenienia.

Mówi się, że mistrzostwa świata w rok po igrzyskach są łatwiejsze. Tymczasem pan zbroi się jak na igrzyska...

Pięć lat temu na MŚ w Rzymie, rok po igrzyskach w Pekinie, rekordy padały co chwila. To prawda, że po igrzyskach wielu zawodników odchodzi, ale pojawiają się też nowi. Z Bartkiem Kizierowskim od początku roku podporządkowaliśmy trening przygotowaniom do Barcelony. Niewiele odpuściliśmy nawet przed mistrzostwami Polski w Olsztynie, gdzie jechaliśmy po wyśrubowane minima. Po drodze były jeszcze mistrzostwa Hiszpanii, międzynarodowe mityngi we Francji i w Madrycie, potem zawody w Gijon, które traktowaliśmy jako starty testowe, okazję do wyćwiczenia techniki. Chcieliśmy zobaczyć, czy to, co robimy, sprawdza się w warunkach wyścigu. Myślę, że wyszło dobrze.

Zawodnicy z krajowej czołówki często zmieniają trenerów, a pan trwa przy Kizierowskim...

Bartek dużo ze mną rozmawia, wyjaśnia każdą wątpliwość. Pływam u niego piąty rok i przez ten czas zrobiłem olbrzymie postępy. Mogę w ciemno trenować według jego planu. Nigdy się Bartkowi zbytnio nie przeciwstawiałem, a ostatnio w ogóle nie mam pytań.

Jest pan do niego podobny – wytrwały i cierpliwy.

Wiele osób mnie pyta, jak tak długo wytrzymałem ciężkie treningi bez sukcesu. Zawsze traktowałem pływanie jako ucieczkę od problemów. Poza tym na basenie w Puławach miałem fajną grupę. Nawet nie myślałem o tym, że idzie mi trochę gorzej niż innym, tym bardziej że trener Ryszard Kowalczyk mówił, że mój czas przyjdzie. Aż wreszcie drgnęło. Jako 17-latek zdobyłem srebro na 100 m motylkiem na olimpiadzie młodzieży, a do minimum na ME  juniorów zabrakło mi 0,3 sekundy. Wtedy uwierzyłem, że znajdę się w czołówce. Potem poszło lawinowo. W rok poprawiłem wynik na 100 m o cztery sekundy.

Kiedy przyszło zaproszenie od Kizierowskiego?

W 2008 roku, podczas eliminacji do igrzysk w Pekinie. Płynęliśmy razem na 50 m motylkiem. Bartek wówczas wygrał, ja byłem trzeci. Przed dekoracją zapowiedział, że chce ze mną porozmawiać. Nie miałem pojęcia, o co może chodzić. Byłem na rozdrożu, kończyłem liceum i nie wiedziałem, jaki ośrodek wybrać. W dodatku przez ostatnie półtora roku trenowałem sam, tylko z trenerem, bo drużyna się rozpadła. Pojawiła się możliwość wyjazdu do USA, mogłem też wybrać któryś AWF, ale liczyłem na coś więcej. I wtedy Bartek powiedział, że pod Madrytem tworzy grupę pływaków polskich i hiszpańskich i chętnie by mnie w niej widział.

Pierwsze sukcesy przyszły już po pół roku.

Zaczęliśmy we wrześniu, a w zimie pobiłem pierwszy rekord Polski na 50 m motylkiem, a w 2009 roku na MŚ w Rzymie kolejne dwa – na 50 i 100 m dowolnym. Nad kraulem pracowaliśmy cały rok. Opłaciło się. Nigdy tak dobrze nie pływałem stylem dowolnym, a przy okazji odpocząłem od delfina. Ten pierwszy rok w Madrycie był też czasem oswajania się z Hiszpanią, nauki języka. W kolejnym zacząłem studia w Madrycie, ale przed igrzyskami w Londynie zdecydowałem się je przerwać i poświęcić się treningom. Wrócę na studia, ale teraz najważniejsza jest Barcelona.

Ma pan ambicję przerosnąć trenera, wymazał pan z tabel jego rekordy Polski...

Ale te wyniki osiągnąłem w hydrodynamicznym stroju, jakich zabroniono w 2010 roku. Do tekstylnych rekordów Bartka wciąż mi daleko.

Do Barcelony jedzie 19-osobowa reprezentacja. Czyżby w polskim pływaniu następowała zmiana warty?

Cieszę się, że jedziemy tak dużą grupą, bo jesteśmy przez to silniejsi, bardziej się mobilizujemy. Na ME jechaliśmy ostatnio we trzech – Radek Kawęcki, Mateusz Sawrymowicz i ja. Nie powiem, żeby było smutno, ale w grupie jest weselej.

Rz: Zna pan swoje miejsca w światowym rankingu?

Konrad Czerniak:

Pozostało 99% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl