Ukłony dla trenera i basenu

Pływanie | Mistrzostwa świata w Barcelonie pokazały, że Amerykanie trzymają się mocno, ale Azja atakuje.

Publikacja: 08.08.2013 01:28

Chińczyk Sun Yang zdobył w Barcelonie cztery medale – dwa złote, srebrny i brązowy

Chińczyk Sun Yang zdobył w Barcelonie cztery medale – dwa złote, srebrny i brązowy

Foto: AFP

– Chińczycy udowodnili, że można pływać na światowym poziomie bez superszybkich kostiumów i – co najważniejsze w ich przypadku – najlepszych warunków fizycznych do tego sportu – mówi Piotr Albiński, olimpijczyk z Barcelony i brązowy medalista mistrzostw świata.

I dodaje, że nie ma już przypadków jak z początku lat 90., kiedy kilkanaście superszybkich Chinek złapano na sterydach, którymi karmili je enerdowscy trenerzy. Dzisiaj Chińczycy postawili na szkoleniowców z Australii i nie boją się wysyłać zawodników do największych ośrodków na Zachodzie.

– Chińczycy, podobnie jak Japończycy, wygrywają z resztą świata niesamowitą pracowitością, kultem pracy. Europejczycy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak ciężko trenuje się w Azji. Wyobrażenie może dać tylko film z klasztoru Szaolin. Stosunek do pływania najlepiej obrazują ukłony, jakie japońscy pływacy składają nie tylko podczas treningów, ale i zawodów międzynarodowych – jeden w stronę trenera, a drugi w stronę basenu. Ten kult pracy jest w stanie pokonać bariery fizyczne – opowiada Albiński.

O tym, jak silna jest motywacja Japończyków, przekonał dziennikarzy 19-letni Kosuke Hagino, który po srebrnym medalu na 400 m dowolnym oświadczył, że zamierza zwyciężać we wszystkich sześciu swoich wyścigach. Nie udało się, zdobył tylko dwa medale, ale z pewnością spróbuje jeszcze nie raz.

„Missy” i Katy

Aplauz widowni wywoływali jednak nie tylko Azjaci. Bohaterkami mistrzostw były przede wszystkim: Amerykanka Melissa „Missy” Franklin, niemal bez wysiłku zdobywająca medal za medalem, często w godzinnych odstępach i jej szesnastoletnia rodaczka o znajomo brzmiącym nazwisku Katy Ledecky, która w Katalonii pobiła dwa rekordy świata – na 800 i 1500 m stylem dowolnym.

Kolejna gwiazda to Litwinka Ruta Meilutyte, która podobnie jak Ledecky przywiozła złoto z Londynu, a teraz wymazywała z tabel kolejne rekordy globu i pozowała z medalem do fotek wrzucanych na Facebooka.

Wbrew temu, co pisali dziennikarze, ta świetna dyspozycja szesnastolatek to nic zaskakującego. – Wydolność kobiet rośnie do okresu dojrzewania, potem można ją tylko podtrzymywać. Wystarczy zresztą spojrzeć na Meilutyte i Ledecky – to już kobiety. Wiek kalendarzowy nie ma tu znaczenia – mówi Albiński, trener długodystansowców Śląska Wrocław i doktor wychowania fizycznego.

W Barcelonie zachwycał również 26-letni Brazylijczyk Cesar Cielo Filho, który rozprawił się z rekordem Aleksandra Popowa na 50 m stylem dowolnym (ustanowionym w zabronionym dziś kostiumie) i podbił serca widzów niepowstrzymanym szlochem na podium.

Praca popłaca

Olbrzymi (195 cm, 88 kg) Brazylijczyk cieszył się z powrotu na pływacki szczyt tym bardziej, że jeszcze dwa lata temu przed mistrzostwami świata w Szanghaju w jego krwi znaleziono ślady niedozwolonego leku moczopędnego, furosemidu. Chociaż sąd arbitrażowy uwierzył wówczas pływakowi, że nie próbował dopingu, a lekiem zanieczyszczono jeden z suplementów diety, Brazylijczyk stracił dużo w oczach fanów pływania.

Tegoroczne mistrzostwa były dowodem na zwycięstwo ludzkiej pracy nad technologią – pokazały, że rezultaty z czasów kostiumów poliuretanowych, które zamieniały zawodników w żywe pociski, są do pobicia, a pływanie pozostaje dziedziną sportu, a nie nauki.

– Bez naprawdę ciężkiego treningu nie ma co liczyć na dobry wynik w Rio de Janeiro – mówi Jacek Miciul, trener srebrnego medalisty na 200 m stylem grzbietowym Radosława Kawęckiego. Szkoleniowiec, znany z tego, że wyciska ze swoich pływaków siódme poty, dodał, że choć Kawęcki trenuje ciężko, będzie musiał jeszcze zwiększyć obciążenie, jeśli chce zaistnieć na igrzyskach.

Barcelona udowodniła coś jeszcze – pływanie nie zestarzało się jako sport. Komplet 30 tysięcy widzów w każdym z dziewięciu dni mistrzostw w Palau Sant Jordi i miliony osób przed telewizorami świadczą o tym, że to dyscyplina, którą chce się oglądać.

– I to nie tylko ze względu na rekordy, wyścigi i bohaterów, ale świetny przekaz telewizyjny. Kamery pod wodą i nad basenem, powtórki w zwolnionym tempie, zbliżenia na twarz zwycięzcy – wszystko to pozwala ludziom przed telewizorem poczuć, jakby sami tam byli – mówi Stefan Tuszyński, trener pływania, pierwszy szkoleniowiec Bartosza Kizierowskiego.

To prawda, pływanie jest najbardziej fotogenicznym sportem, a jego bohaterowie wyglądają wspaniale, szczególnie jeśli nie trzeba ich karać za doping.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium