Ja i wilki

Wciąż mam problem z Jerzym Janowiczem. Podobnie jak cały tenisowy świat, widzę gołym okiem jego talent, ale z drugiej strony trochę się boję o przyszłość.

Publikacja: 30.08.2013 21:16

Mirosław Żukowski

Mirosław Żukowski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Pierwsze sukcesy już są, pierwsze duże pieniądze też, a u pana Jerzego w głowie wciąż fistaszki. I nie dajmy sobie wmówić, że jego napady złości, naburmuszona mina, chęć szukania winnych na sędziowskim słupku, wśród publiczności i wszędzie, tylko nie w sobie, pozostają niezauważone. Gdy rozdziera koszulkę po zwycięstwie, jest bohaterem mediów, gdy przegrywa – nawet kontuzjowany jak w Nowym Jorku – i marudzi bez sensu, bywa „niesympatycznym klaunem”. Tak nazwał go ostatnio we francuskim Eurosporcie znany niegdyś trener, ogromnie Polsce i Polakom życzliwy Jean Paul Loth.

Janowicz nie musi być grzeczny, może okazywać emocje, tak jak czynił to dotychczas, ale jeśli mamy być dumni nie tylko z tego, jak potrafi grać, powinien do sportowej klasy dołożyć też tę ważniejszą, ludzką.

Oczywiście to nieprawda, że w tenisie nie ma miejsca dla chamów. Było ich w historii tej gry wielu – niektóre zachowania Johna McEnroe, Jimmy Connorsa, Ilie Nastase, Gorana Ivanisevicia czy Marata Safina były zdecydowanie poniżej krytyki. Ale świat pamięta przede wszystkim ich tenisowy geniusz. Więcej, Nastase siedzi dziś w królewskiej loży w Wimbledonie, na co tak naprawdę nie zasłużył.

Jeśli komuś do zaprezentowania pełni możliwości potrzebna jest świadomość, że wadzi się z całym światem, to ma prawo tak się zachowywać, ale musi ponieść tego konsekwencje – będzie uważany za gbura.

Szczególnie po porażkach, bo dziś sukces usprawiedliwia, niestety, dużo poważniejsze defekty niż fatalne maniery.

Gilles Simon, inteligentny francuski tenisista, powiedział, że Janowicz szuka konfliktu ze wszystkimi, a skończy jako skonfliktowany z samym sobą. Warto te słowa przemyśleć i może nie upierać się tak po łódzku, że świat to ja i wilki.

Pierwsze sukcesy już są, pierwsze duże pieniądze też, a u pana Jerzego w głowie wciąż fistaszki. I nie dajmy sobie wmówić, że jego napady złości, naburmuszona mina, chęć szukania winnych na sędziowskim słupku, wśród publiczności i wszędzie, tylko nie w sobie, pozostają niezauważone. Gdy rozdziera koszulkę po zwycięstwie, jest bohaterem mediów, gdy przegrywa – nawet kontuzjowany jak w Nowym Jorku – i marudzi bez sensu, bywa „niesympatycznym klaunem”. Tak nazwał go ostatnio we francuskim Eurosporcie znany niegdyś trener, ogromnie Polsce i Polakom życzliwy Jean Paul Loth.

Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji