34. Puchar Ameryki: kłótnie, skandale i afera

Kłótnie na starcie, skandale w trakcie, afera na końcu. Finał regat o Puchar Ameryki zaczyna się od odebrania dwóch punktów syndykatowi Oracle Team USA

Publikacja: 07.09.2013 01:01

34. Puchar Ameryki: kłótnie, skandale i afera

Foto: AFP

Okrojone regaty challengerów, czyli Louis Vuitton Cup, za nami, czas na finał, który też trudno uznać za wielkie święto żeglarstwa. Odnotować jednak trzeba: w sobotę w Zatoce San Francisco zaczyna się 34. Puchar Ameryki. Startują obrońcy srebrnego dzbanka, Oracle Team USA oraz Emirates Team New Zealand, challenger. Maszyny wyścigowe to naładowane techniką po czubek masztu 72-stopowe katamarany ze sztywnymi żaglami-skrzydłami. Pierwszego dnia przewidziano dwa wyścigi, w niedzielę także dwa i tak, niekiedy z jednodniowymi przerwami, aż do wyłonienia zwycięzcy, najpóźniej 21 września.

Na tablicy wyników nie ma jednak remisu. Wynik przed startem brzmi TNZ: 0, Oracle: -2. Oznacza to tyle, że katamaran amerykański, aby obronić trofeum musi wygrać 11 wyścigów, jego rywalom wystarczy 9 zwycięstw.

To jedna z kilku kar, jaką międzynarodowe jury po czterech tygodniach śledztwa ukarało syndykat amerykańskiego miliardera Larry'ego Ellisona (Oracle Corp.) jeszcze za winy z czasów przygotowań do finału.

W 162-letniej historii regat o Puchar Ameryki jeszcze tego nie widziano: odjęcie punktów, wyrzucenie ze składu zespołu trzech żeglarzy, w tym jednego kluczowego, dyskwalifikacja na 4 wyścigi dla czwartego członka ekipy i nagana dla piątego, wreszcie 250 tys. dolarów grzywny.

Wszystko za nielegalne modyfikacje 45-stopowych prototypów katamaranów, które były używane w regatach przygotowawczych (America's Cup World Series) na początku obecnego i w zeszłym roku. Główną winę ponosi Dirk de Ridder, osoba odpowiadająca ostatnio za obsługę głównego żaglo-skrzydła w podstawowym katamaranie Teamu Oracle. Do współpracy wziął Bryce'a Ruthenberga i Andrewa Walkera z załogi lądowej. To trójka, która dostała pełny zakaz dalszej pracy przy regatach.

Grinder Matt Mitchell za współudział dostał zakaz startu w czterech wyścigach finału, a Kyle Langford, członek załogi B, zajmujący się obsługą żaglo-skrzydła na katamaranie rezerwowym – ostrzeżenie. Badano jeszcze rolę szóstej osoby, ale zarzuty się nie potwierdziły. Główne osoby syndykatu Oracle – czterokrotny zdobywca Pucharu Ameryki, dyrektor zarządzający Russell Couts, skiper Jimmy Spithill i John Kostecki, same legendy żeglarstwa, nie były, według jury, zamieszane w aferę.

Coutts mówił, że decyzja jest skandaliczna, że to niewiarygodny precedens, że cały 130-osobowy syndykat nie może być karany za wykroczenia kilku pracowników, że kara jest niezwykle surowa, a dowody marne. Miał powody narzekać, bo, poza wszystkim innym, de Ridder to był holenderski doświadczony żeglarz i ważny członek zgranej załogi. Zastąpi go Langford, który ma 22 lata i na przygotowanie do pierwszoplanowej roli dostał tylko cztery dni.

Langford, według raportu jury, dowiedział się w ubiegłym roku o tym, że koledzy dodali do dwóch katamaranów dodatkowy balast, ale nie wiedział, że stanowiło to złamanie reguł. „Zeznania tego żeglarza były szczere, nie mamy co do tego wątpliwości, jednakże brak wiedzy co do zasad odnoszących się do monotypowej klasy (one-design) nie jest zachowaniem godnym profesjonalisty" – napisano w raporcie.

Sędziowie dodali kilka gorzkich słów pod adresem de Riddera, pisząc, że Holender informował innych jak dodawać balast, wiedział, że został dodany, wiedział, że to złamanie reguł klasy AC45 i nie powiedział prawdy w czasie przesłuchania.

Regaty zaczną się zatem w atmosferze, która od miesięcy towarzyszy 34. Pucharowi Ameryki. Coutts twierdzi, że kara odjęcia dwóch punktów oczywiście utrudni jego syndykatowi zadanie, tak samo jak zmiana załogi w ostatniej chwili. Powtarzanie, że o niczym nie wiedział, wywołuje niekiedy wzruszenie ramion, tak samo, jak jego twierdzenie, że dodanie paru kilogramów balastu w dwóch z trzech katamaranów Oracle pływających w America's Cup World Series, to „śmieszny błąd". Jury uważało inaczej i nie chciało pozwolić na kolejną paradę oszustów pod żaglami.

Tyle w tej aferze dobrego, że cała grzywna od Teamu Oracle pójdzie na cele dobroczynne. Połowę przydzieli komuś potrzebującemu burmistrz San Francisco, drugą dostanie fundacja Andrew Simpsona, mistrza olimpijskiego, członka szwedzkiego syndykatu Artemis, który w maju zginął na morzu w czasie wypadku podczas treningu.

Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego