Tęcza zbladła

Już w niedzielę możemy doczekać się pierwszego polskiego zawodowego mistrza świata.

Publikacja: 20.09.2013 03:56

Michał Kwiatkowski ma za sobą znakomity sezon.

Michał Kwiatkowski ma za sobą znakomity sezon.

Foto: AFP

Tego dnia najlepsze grupy będą we Florencji walczyły o medale w jeździe drużynowej na czas. Przed rokiem tytuł zdobył zespół Omega-Pharma Quick Step. Teraz – z Michałem Kwiatkowskim w składzie – może powtórzyć sukces.

– Są wielkim faworytem. Mają świetnych kolarzy, liderem jest Tony Martin, który rok temu triumfował także indywidualnie. Wiele wskazuje na to, że będziemy w końcu mieli naszego mistrza świata – mówi Czesław Lang, srebrny i brązowy drużynowy medalista MŚ z lat 70.

Kwiatkowski ma za sobą fantastyczny sezon, dobrze pojechał wyścig Tirreno-Adriatico, a potem znakomicie spisywał się w klasykach i Tour de France. W minioną niedzielę nie ukończył jednodniowego wyścigu w Montrealu – podcięty przez innego kolarza wywrócił się na jednym z zakrętów. Szczęśliwie obyło się bez kontuzji.

– Kwiatkowski jest trochę poobijany, ma stłuczony prawy łokieć i biodro, ale jego startowi na mistrzostwach nic nie zagraża – uspokaja dyrektor sportowy Omega-Pharma Quick Step, Tom Steels. W pełni sił do Florencji przyjedzie także Martin. Ze względu na przygotowania do MŚ Niemiec zrezygnował z rywalizacji w poprzedzającym imprezę wyścigu Vuelta a Espana. – Obronie obu tytułów, indywidualnego i drużynowego, podporządkowałem w tym sezonie bardzo wiele – podkreśla. W składzie teamu, obok Martina i Kwiatkowskiego, znaleźli się Sylvain Chavanel, Niki Terpstra, Peter Velits i Kristof Vandewalle. Wszyscy smak złota poznali przed rokiem.

Kolarskie mistrzostwa świata od lat nie mają takiego prestiżu jak Wielkie Toury. Zdarzały się imprezy bez największych gwiazd zawodowego peletonu. Czasami wygrywali zawodnicy, których dziś wspominamy z zupełnie innych powodów. W 1997 roku w wyścigu ze startu wspólnego złoto zdobył Francuz Laurent Brochard, w kolejnym sezonie zawieszony za udział w tzw. sprawie Festiny, jednej z największych afer dopingowych w historii kolarstwa. Sześć lat później tytuły indywidualne świętowali Brytyjczyk David Millar i Hiszpan Igor Astraloa – pierwszemu odebrano medal za stosowanie EPO, wyniki badań krwi drugiego wymykały się wszelkim normom, choć do zakończenia kariery dopingu mu nie udowodniono.

Mimo że tęczowa koszulka nie znaczy już tyle co kiedyś, to tym razem we Florencji gwiazd nie zabraknie. Wielką Brytanię do triumfu prowadzić mają mistrz olimpijski w jeździe indywidualnej na czas Bradley Wiggins i zwycięzca Tour de France Chris Froome. Obaj panowie od ubiegłorocznej Wielkiej Pętli za sobą nie przepadają, ale na czas MŚ zawierają rozejm. – Kolarstwo jest sportem zespołowym. Na mistrzostwach będę reprezentował mój kraj i bez względu na to, kto będzie liderem drużyny, dam z siebie wszystko – mówi Froome.

Wielkie nadzieje mają gospodarze, związane z triumfatorem tegorocznego Giro’d Italia i drugim kolarzem Vuelty – Vincenzo Nibalim. Pod koniec hiszpańskiego touru Włochowi brakowało mocy, ale we Florencji powtórki ma już nie być.

Vueltę treningowo potraktował Szwajcar Fabian Cancellara. Czterokrotny mistrz świata i mistrz olimpijski z Pekinu w jeździe indywidualnej na czas wycofał się przed końcem rywalizacji, zapowiadając, że na MŚ będzie w szczytowej formie. Przekonamy się, jak mocni będą Hiszpanie – dwukrotny zwycięzca TdF Alberto Contador, brązowy medalista poprzednich mistrzostw w wyścigu ze startu wspólnego Alejandro Valverde, czy czwarty zawodnik tegorocznej Vuelty Joaquim Rodriguez.

Organizatorzy przygotowali wymagające trasy. – Poprzeczka zawieszona jest wysoko. W ostatnich latach na mistrzostwach świata tak trudnej trasy w wyścigu elity nie było – mówił niedawno Nibali w „La Gazzetta dello Sport”.

– Rzeczywiście się postarali. Szczególnie ciężki będzie jeden z podjazdów, dość krótki, ale o nachyleniu 20 procent. Taka „ścianka” może dać przewagę młodym kolarzom – tłumaczy Lang. We Florencji dyrektor Tour de Pologne będzie kibicował nie tylko Kwiatkowskiemu. Po raz pierwszy Polska może w MŚ wystawić dziewięciu zawodników. Oprócz Kwiatkowskiego zobaczymy więc Macieja Bodnara, Michała Gołasia, Bartosza Huzarskiego, Rafała Majkę, Tomasza Marczyńskiego, Przemysława Niemca, Macieja Paterskiego i Sylwestra Szmyda.

Podium drużyny z Kwiatkowskim w składzie wydaje się gwarantowane. Niespodzianki z udziałem pozostałych naszych zawodników mile widziane. Na medal kolarskich mistrzostw świata czekamy od 2000 roku i srebra Zbigniewa Sprucha w wyścigu ze startu wspólnego.

Tego dnia najlepsze grupy będą we Florencji walczyły o medale w jeździe drużynowej na czas. Przed rokiem tytuł zdobył zespół Omega-Pharma Quick Step. Teraz – z Michałem Kwiatkowskim w składzie – może powtórzyć sukces.

– Są wielkim faworytem. Mają świetnych kolarzy, liderem jest Tony Martin, który rok temu triumfował także indywidualnie. Wiele wskazuje na to, że będziemy w końcu mieli naszego mistrza świata – mówi Czesław Lang, srebrny i brązowy drużynowy medalista MŚ z lat 70.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?