Nic nie boli, po prostu robię swoje

Adrian Zieliński o mistrzostwach świata zaczynających się w niedzielę we Wrocławiu.

Publikacja: 18.10.2013 01:54

Adrian Zieliński, mistrz olimpijski z Londynu.

Adrian Zieliński, mistrz olimpijski z Londynu.

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Za tydzień wyjdzie pan na pomost. Celem jak zwykle jest medal?

Adrian Zieliński: Inaczej być nie może i na taką walkę jestem przygotowany. Będę zadowolony z każdego miejsca na podium, bo ten start i tak zakrawa na cud. Przecież ze względu na operację kolana treningi rozpocząłem dopiero na przełomie kwietnia i maja. Zrealizowałem jakieś 80 procent programu zaplanowanego na cały sezon, więc czas, który miałem do dyspozycji, wykorzystałem maksymalnie. Ale może się okazać, że nie zdobędę medalu. Dziś pewny jestem tylko dopingu na trybunach. Polscy kibice są najlepsi na świecie i tym razem też na pewno nie zawiodą.

Każdy start mistrza olimpijskiego wiąże się z presją. Jak pan sobie z tym radzi?

Odpowiadam tylko przed sobą, sam na siebie każdego dnia wywieram presję. To normalne, że przed zawodami zaczyna się mówić o oczekiwaniach, ale dla mnie to nie ma znaczenia. Dzień walki o medal jest dla mnie taki sam jak dzień treningowy. Nie mam specjalnych rytuałów, muszę tylko robić swoje. To jest naprawdę prosta sprawa – trzeba wchodzić na pomost, zaliczać kolejne podejścia i nie kombinować.

Ciężko trafić z formą?

Co do dnia jest bardzo trudno, chociaż lata treningów i analiza poprzednich sezonów na pewno pomagają. Jednocześnie margines błędu mimo wszystko jest, bo formę można spokojnie podtrzymywać nawet do sześciu tygodni. Teraz nabieram świeżości, odpoczywam przed startem. Ten ostatni okres przed zawodami to mniejsze obciążenia, mniej serii, natomiast więcej podejść pod duże ciężary.

Na niedawnych mistrzostwach Polski postraszył pan rywali. 385 kg w dwuboju po kontuzji i długiej rekonwalescencji to był świetny wynik.

Jeszcze przed zawodami wiedzieliśmy, że będzie dobrze. Zaliczałem kolejne podejścia, nic nie bolało i miałem apetyt na większe ciężary. Skończyło się tak, jak się skończyło, ale mógłbym jeszcze dołożyć. Nie chciałem przeszarżować.

Wrocław będzie pożegnaniem z kategorią 85 kg. Przyszłość to waga 94 kg...

Im jestem starszy, tym więcej kilogramów muszę zbijać przed zawodami, żeby móc startować w dotychczasowej wadze. Nic nie poradzę na to, że mięśnie coraz więcej ważą, więc wyższa kategoria to po prostu naturalny rozwój. Jestem przygotowany na mocniejszy trening i większe ciężary. Trzeba będzie wylać kolejne litry potu, przerzucić kolejne setki ton i czekać na wyniki. Wiele zależy od zdrowia. Od operacji jestem pod stałą obserwacją lekarzy, muszę na siebie uważać i zmniejszać obciążenia, gdy pojawia się ból. Dziś mogę tylko obiecać pełne zaangażowanie.

Ostatni tydzień upłynął pod znakiem eliminacji do piłkarskiego mundialu. Oglądał pan mecze naszej reprezentacji?

W ogóle nie interesuję się piłką nożną. Dziwię się tylko, gdy co chwilę słyszę w radiu, że nasi piłkarze grają mecz o wszystko. Jak to możliwe? Ze sportów drużynowych oglądam tylko siatkówkę i to bez względu na to czy wygrywamy, czy przegrywamy. Widzę, że chłopaki harują na treningach, nie oszczędzają się, nie kombinują. Siatkówka to ich życie. Nie jestem pewny czy u naszych piłkarzy jest tak samo.

Siłacze  w Hali Stulecia

Prezes PZPC Szymon Kołecki ma nadzieję, że w mistrzostwach świata polscy ciężarowcy zdobędą co najmniej cztery medale. Głównymi kandydatami do zajęcia miejsc na podium są Arsen Kasabijew (94 kg), Marcin Dołęga (+105 kg, niestety w trakcie treningu naciągnął mięśnie brzucha) oraz mistrz olimpijski z Londynu Adrian Zieliński (85 kg). Kołecki wierzy, że o mistrzostwo będzie walczyć także jedna z reprezentantek Polski. Do tej pory Polacy zdobyli 116 medali MŚ. Pięć z nich wywalczyły kobiety. We Wrocławiu wystartuje 161 zawodniczek i 230 zawodników z 61 krajów. Polskę będzie reprezentować osiemnaścioro sportowców.—mradz

Transmisje w TVP Sport.

Za tydzień wyjdzie pan na pomost. Celem jak zwykle jest medal?

Adrian Zieliński: Inaczej być nie może i na taką walkę jestem przygotowany. Będę zadowolony z każdego miejsca na podium, bo ten start i tak zakrawa na cud. Przecież ze względu na operację kolana treningi rozpocząłem dopiero na przełomie kwietnia i maja. Zrealizowałem jakieś 80 procent programu zaplanowanego na cały sezon, więc czas, który miałem do dyspozycji, wykorzystałem maksymalnie. Ale może się okazać, że nie zdobędę medalu. Dziś pewny jestem tylko dopingu na trybunach. Polscy kibice są najlepsi na świecie i tym razem też na pewno nie zawiodą.

Pozostało 83% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl