Ciekawe, jak ta zmiana, związana z reorganizacją rozgrywek, wpłynie na poziom. Na razie widać jedno: dużo kontuzji. O miejscu w tabeli zadecyduje ławka rezerwowych.
Z czego się te kontuzje biorą – trudno powiedzieć. Być może z zaburzonego rytmu gier, bo liga rozłożona jest na cztery dni, ale zawodowy piłkarz powinien być przygotowany do takiej gry. Niestety, wielu zawodników ekstraklasy, Polaków i cudzoziemców, źle pracuje na treningach, więc nie są przygotowani do meczów. Cechą immanentną piłkarza na każdym szczeblu rozgrywek jest umiejętność oszukiwania trenera. Wystarczy porozmawiać z trenerami, którzy niedawno zakończyli kariery. Niektórzy z nich, gdy byli jeszcze zawodnikami, też tak robili, więc dobrze znają metody następnej generacji.
Wystarczy też pójść na jakikolwiek mecz, aby szybko się przekonać, że bieganie po boisku nie jest ulubionym zajęciem wielu piłkarzy.
Robią to z obrzydzeniem i chyba specjalnie ich nie interesuje, czy kibice na trybunach i przed telewizorami to oglądają czy nie. Ci piłkarze mają swoje kontrakty, z których klub musi się wywiązać. A z dużym trudem przyszłoby mi wyliczenie nazwisk 25 zawodników z ekstraklasy, o których na podstawie ich gry i zaangażowania mógłbym powiedzieć, że piłka to nie tylko ich zawód, ale też pasja, której oddają serce. Dla większości klub to tylko miejsce, gdzie zarabiają pieniądze. Dziś tu, jutro tam.
A potem to się przenosi na reprezentację. Może to też jest jeden z powodów ostatnich blamażów. Przecież jeśli zsumuje się mecze Legii w Lidze Europejskiej i reprezentacji Polski, to będziemy mieli dziewięć spotkań nie tylko bez zwycięstwa, ale nawet bez jednego zdobytego gola. Tak źle nigdy nie było.