Mistrz WRC-2 po sezonie spędzonym z Citroenem zmienia samochód na Forda, w najwyższej dostępnej specyfikacji. Zmagania w mistrzostwach świata rozpocznie już w połowie stycznia na oblodzonych asfaltach Monte Carlo. Potem czeka na niego jeszcze 12 rajdów, w tym kilka nieznanych: śnieżna Szwecja, upalne Meksyk, Argentyna oraz Australia. Do tego wyjątkowa gratka dla polskich fanów, czyli powracający do kalendarza mistrzostw świata Rajd Polski, rozgrywany w ostatni weekend czerwca.
– Bardzo się cieszę, że wystartuję we wszystkich 13 rundach rajdowych mistrzostw świata za kierownicą Forda Fiesty WRC – mówi Kubica. – Wsparcie mojego partnera Grupy Lotos w połączeniu z wiedzą i doświadczeniem zespołu M-Sport stworzy solidne podstawy pod mój dalszy rozwój. Z niecierpliwością oczekuję na zdobywanie wartościowych doświadczeń na odcinkach WRC.
Awans do samochodu klasy WRC był logicznym krokiem naprzód po wywalczeniu mistrzowskiego tytułu w kategorii WRC-2. Kubica przyznaje, że nie jest w stanie prowadzić jednomiejscowego samochodu wyścigowego na wszystkich torach, a skoro powrót do Formuły 1 jest wciąż niemożliwy, to realizuje swoją pasję i ambicje na najwyższym dostępnym poziomie.
Starty w królewskiej kategorii rajdowej na pewno będą dużym wyzwaniem, ale na trasach, które Kubica zdążył już poznać w tym roku za kierownicą Citroena DS3 RRC, jest szansa na walkę o czołowe pozycje. Na to liczy Malcolm Wilson, szef ekipy M-Sport, który możliwości polskiego kierowcy poznał już latem 2011 roku. Wówczas Kubica testował Fiestę WRC i na asfaltowych próbach był szybszy niż ówczesny fabryczny duet Forda, Petter Solberg i Jari-Matti Latvala.
Wilson chciał się z Kubicą związać kontraktem już przed sezonem 2013, oferując mu starty Fiestą w WRC-2, ale wówczas Polak wybrał Citroena. Teraz francuski producent co prawda nadal wystawia zespół w WRC, ale w 2014 roku główny nacisk zostanie położony na wyścigi aut turystycznych – w WTCC zadebiutuje Sebastien Loeb i Citroen będzie chciał walczyć o mistrzowski tytuł już w pierwszym sezonie startów. Do obaw odnośnie konkurencyjności Citroena w przyszłym roku doszedł jeszcze aspekt sponsorski: tytularnym partnerem francuskiego zespołu jest koncern paliwowy Total, więc zachodził konflikt interesów ze sponsorem Kubicy. W przypadku M-Sport nie było z tym problemu.