Bądźmy spokojni, Lewandowski w Bayernie

Monachium to wybór rozsądku. Najlepszy klub świata może zrobić z Polaka markę globalną

Aktualizacja: 04.01.2014 21:42 Publikacja: 04.01.2014 21:33

Bądźmy spokojni, Lewandowski w Bayernie

Foto: AFP

To była najdłuższa i najbardziej irytująca saga o transferze w historii polskiego futbolu. Kończy się baśniowo, podpisem pod pięcioletnim kontraktem z Bayernem Monachium, który właśnie wygrał Ligę Mistrzów, Puchar i Mistrzostwo Niemiec, a także wywalczył Klubowe Mistrzostwo Świata. W sobotę wieczorem informacja o podpisaniu umowy została wreszcie oficjalnie potwierdzona. Robert Lewandowski ma zarabiać 11 milionów euro rocznie.

Transfer do Bayernu idealnie wpisuje się w karierę najlepszego polskiego piłkarza. Lewandowski działa precyzyjnie, wie czego chce, słucha mądrych rad i potrafi zarabiać nie tylko na boisku. Jeśli ktoś miał wątpliwości, że istnieją lokalne wersje Davida Beckhama, dzisiaj przekonał się o narodzinach tej polskiej. Lewandowski jest młody, przystojny, bogaty, ma piękną żonę i wie, że forma na boisku to nie wszystko, by wedrzeć się do świadomości kogoś więcej niż kibiców piłkarskich. Na razie osiągnął w życiu wszystko, co sobie założył.

W walce o polskiego napastnika do ostatnich chwil nie odpuszczał Real Madryt podbijając swoją ofertę, Robert miał kontakt z Jose Mourinho, który chciał go w Chelsea, duże pieniądze pragnął wydać Juventus Turyn, a Alex Ferguson na spotkaniu z menedżerem piłkarza pytał: „Dlaczego nie pokazałeś mi go wcześniej". W takiej sytuacji wybór Bayernu można określić, jako skrajnie odpowiedzialny. Ktoś przypilnował, by Robertowi bąbelki sławy nie uderzyły do głowy. W Bundeslidze nie zginie, zna język, zwyczaje, jak usiądzie na ławce, prasa od razu zapyta: dlaczego?

Monachium właśnie zaczyna swoje panowanie nad Europą, walczy też o nowe ziemie. Ze swoich piłkarzy robi gwiazdy globalne, wyjazdy do Azji i Ameryki powodują, że pisk nastolatek staje się dźwiękiem dla zawodników naturalnym. A z tym piskiem często idą miliony większe, niż wynikające z umowy z klubem. No i jeszcze Guradiola – trener, który przyszedł do drużyny sytej, a potrafił zrobić z niej zespół, który już teraz mierzy koronę mistrza Niemiec. Trener, który wie jak wprowadzać zdolnych piłkarzy na zupełnie inny poziom. A przecież Lewandowski niewątpliwie zdolny jest, a że posiada do tego jeszcze jedną cechę – pracowitość – miejmy nadzieję dopiero rozpoczyna swój najlepszy okres w karierze.

Kibice mogą odetchnąć, bo kibice są zmęczeni. Od roku do ognia dokładały wszystkie zamieszane w transfer strony, nie było tygodnia, by Lewandowski zszedł z czołówek gazet. Strzelał gole, wygrywał, nie dał o sobie zapomnieć, ale po każdej relacji z meczu padało pytanie: czy odejdzie, kiedy odejdzie i w końcu – gdzie?

To, że Dortmund miał stracić swoją największą gwiazdę na rzecz największego rywala – Bayernu Monachium nie było tajemnicą. Klub z południa Niemiec od zawsze kupował wszystkich, którzy mu się w Bundeslidze podobali. Miał pieniądze i nie wahał się ich użyć. Często robił to dla kaprysu, tylko po to, by osłabić przeciwnika, ale tym razem rzeczywiście szukał wzmocnień. Plan z zatrudnieniem Guardioli i budową piłkarskiej potęgi przynajmniej na dekadę, zakładał sprowadzenie Polaka latem 2013 roku. Lewandowski wyrobił sobie markę, z uznaniem mówili o nim najwięksi trenerzy. Kiedy wiosną wydawało się, że Robert zaczyna swoją ostatnią rundę w Borussii, nikt nie wiedział jeszcze, jak bardzo najbliższe miesiące podniosą jego wartość.

Lewandowski trafiłby do Monachium latem, gdyby nie wydarzenia z dwóch dni pod koniec kwietnia. Najpierw okazało się, że Bayern zdecydował się skorzystać z klauzuli odstępnego w kontrakcie Mario Goetzego – innego gwiazdora Borussii – i bez pytania klubu z Dortmundu podpisał z nim kontrakt. Dzień później w półfinale Ligi Mistrzów z Realem Madryt Lewandowski strzelił wszystkie cztery gole. To wtedy Juergen Klopp powiedział słynne zdanie o tym, że Borussia nie jest supermarketem, w którym tak zwyczajnie wybiera się artykuły i za nie płaci. Klopp wywiesił na drzwiach sklepu tabliczkę z napisem: zamknięte. Dortmund nie mógł puścić swoich dwóch największych gwiazd do Bayernu w kilka tygodni i złamał dane wcześniej słowo blokując transfer Polaka.

Wtedy w mediach o Lewandowskim było jeszcze głośniej, niż po jego golach. W centymetrach sprawdzano czy po kolejnych bramkach podnosi rękę równie wysoko, jak wcześniej czy może gra dla BVB nie sprawia mu już radości. Piłkarz mówił przecież, że został oszukany, że zostaje w Borussii, bo musi. Na otarcie łez dostał podwyżkę – z 1,8 miliona euro rocznie do 7 milionów. Teraz będzie zarabiał ich jedenaście. W jeden rok – ponad pięciokrotna podwyżka niejednemu mogłaby zawrócić w głowie.

Tyle, że w Roberta jakoś trudno nie wierzyć. W końcu najlepszą rundę w karierze miał właśnie teraz, kiedy w Dortmundzie został mimo woli, a potrafił o tym zapomnieć i skupić się na treningach i meczach. Wydaje się, że także dlatego nie mógł o nim zapomnieć Guardiola, chociaż kilka tygodni temu pojawiła się informacja, że Polak nie pasuje mu do koncepcji. Widocznie pasuje i to bardzo.

Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne