W latach 1979–2007 rajd odbywał się w Afryce (jako Paryż-Dakar), w roku 2008 w ogóle go nie było, a od 2009 r. zawodnicy rywalizują w Ameryce Południowej.
Bywało, że w Afryce kierowcy wjeżdżali w sam środek konfliktów zbrojnych albo przecenili możliwości własnego organizmu. Trudów rajdu kilka razy nie wytrzymały serca – tak zginął w 2005 r. Włoch Fabrizio Meoni czy w 2007 Francuz Eric Aubijoux.
Były też wypadki z udziałem widzów. 10 stycznia 2007 zginęli jadący za zawodnikami Argentyńczycy Augustin Ignacio Mina i Daniel Eduardo Ambrosio. Dwa lata temu śmierć ponieśli dwaj inni Argentyńczycy, obserwujący rajd z turystycznego samolotu – 37-letni Luis Soldavini i jego 11-letni syn Tomas.
Spada helikopter
Pierwsza tegoroczna ofiara, Belg Eric Palante, ojciec pięciorga dzieci, pokonywał rajd po raz 11. Nie można było mu zarzucić braku doświadczenia. Miał wprawdzie ambicję ukończyć rywalizację w pierwszej dziesiątce startujących bez serwisu, ale organizatorzy rajdu zaznaczyli, że entuzjazm nie przesłaniał mu chłodnej oceny sytuacji.
„Nigdy jeszcze warunki na trasie nie były tak trudne, a temperatury tak wysokie" – mówił dyrektor rajdu Etienne Lavigne, prywatnie przyjaciel Palantego. „Dzień wcześniej żartowaliśmy z Erikiem i nic nie wskazywało na to, że ma jakiekolwiek problemy z pojazdem" – dodał Francuz.