Polska i Szwecja to drużyny, które lubią zapewniać emocje kibicom. Dla kogo tym razem będą szczęśliwe ostatnie minuty spotkania?
Oczywiście dla nas! Szwedzi to bardzo ułożony zespół, jednak w naszym zasięgu. Chcąc myśleć o lepszym rezultacie, niż awans do ósemki, który mamy już teraz, powinniśmy z nimi wygrać. W naszej drużynie jest ogromny potencjał. Pokazaliśmy chociażby w meczu z Francją, że potrafimy grać jak równy z równym z tak utytułowanym zespołem. Jeśli chodzi o Szwecję, mecz na pewno będzie zacięty. Trzeba realizować założenia taktyczne. Cieszy, że poprawiła się skuteczność ze skrzydeł. Jeśli chodzi o obronę jest całkiem dobrze. Uważam, że powinniśmy uruchomić też Karola Bieleckiego, by dołożył swoje bramki. Wynik jest sprawą otwartą.
Ale nie można powiedzieć, że gra reprezentacji Polski jest stabilna. Dobry początek, słaby środek i dobry koniec – tak zwykle wyglądały mecze Polaków na mistrzostwach.
Gramy falami. Trener Michael Biegler dużo zmienia. Moim zdaniem trochę za dużo. Wiem, że zawodnik potrzebuje więcej niż pięć minut, by poczuć tempo gry, smak meczu. Natomiast trener zmienia skład, stąd ta gra falami.Skuteczność rzutów z gry i karnych nie jest zadowalająca. Nie potrafimy skończyć dobrze wypracowanych akcji, pojawiają się te słabsze fazy. Próbujemy szybko odrobić starty i błędy się mnożą. Pocieszające jest to, że chłopaki potrafili zebrać się w sobie i końcówki w ostatnich dwóch spotkaniach należały do nas.
Czy na Szwecję taki szalony koniec wystarczy?