Boniek idzie na wojnę

Uchwała PZPN zakazująca rozgrywania oficjalnych meczów reprezentacji Polski poza terminami FIFA to element większego planu. Spotkania o pietruszkę wcale nie muszą się skończyć.

Aktualizacja: 28.01.2014 16:09 Publikacja: 28.01.2014 15:34

Michał Kołodziejczyk

Michał Kołodziejczyk

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

- Do tej pory to trener reprezentacji mówił z kim i kiedy chce grać. Teraz będzie to mówił zarząd, czyli selekcjoner jest niepotrzebny. Myślę, że to ewenement na skalę światową – mówi „rp.pl" szef Sportfive Andrzej Placzyński.

Zbigniew Boniek z przytupem zaczął realizować kolejną ze swoich obietnic. Zimowe zgrupowania reprezentacji, na których pojawiali się tylko piłkarze z ligi polskiej i rozgrywali mecze przy pustych trybunach ze słabymi przeciwnikami, denerwowały go już rok temu, jednak dopiero teraz postanowił wprowadzić odpowiednie przepisy.

Antoni Bugajski, dziennikarz „Przeglądu Sportowego", jeden z nielicznych, którzy swoje informacje czerpią z innego źródła niż oficjalny biuletyn, napisał, że PZPN w środę wprowadzi uchwałę dopuszczającą grę reprezentacji Polski tylko w oficjalnych terminach FIFA. Zarząd może wydać jednak zgodę na rozegranie meczu w innym terminie „w szczególnie uzasadnionych przypadkach".

PZPN ma podpisaną umowę z firmą Sportfive, która z kolei sprzedała pakiet telewizyjny TVP i Polsatowi. Kontrakt z nadawcami przewiduje rozegranie od października 2012 do czerwca 2014 roku 21 meczów, w tym 8 w eliminacjach mistrzostw świata. Ostatni mecz w Abu-Dhabi z Mołdawią miał numer 19, do końca obecnej umowy pozostały już więc tylko dwa spotkania. Każdy mecz to dla PZPN zysk około 100 tysięcy euro, ale Boniek mówi, że federacja bez takich pieniędzy z głodu nie umrze.

Zamiast zimowych zgrupowań proponuje trenerowi Adamowi Nawałce ligowe konsultacje. Trzy razy w roku selekcjoner mógłby zabrać kilkunastu piłkarzy na dwa dni treningów. Mimo że zimowe mecze reprezentacji, w której pojawiało się mnóstwo przypadkowych nazwisk, nie miały sensu dla kibiców, możliwość ich rozgrywania chwalili wszyscy selekcjonerzy – od Leo Beenhakkera do Nawałki. Bo terminów FIFA jest tak mało, że nie ma kiedy przyjrzeć się rezerwom.

Na linii PZPN – Sportfive miłości nie było już dawno. Dziesięcioletnia umowa, która podpisał jeszcze Grzegorz Lato, Bońkowi stoi ością w gardle. Wprowadzenie uchwały dotyczącej śmieciowych meczów wcale nie musi ich zakończyć, ale wymusi na Sportfive większe wydatki. Bo co szkodzi zarządowi PZPN dopatrzeć się raz na rok „szczególnie uzasadnionego przypadku" w meczu z rezerwami Mołdawii, za który federacja nie dostanie stu, ale pięćset tysięcy euro? Albo wtedy, gdy zgrupowanie miałoby się odbyć w miejscu, gdzie reprezentacja Polski, nawet złożona z ligowców, przyciągnęłaby na trybuny widzów? Londyn, Dublin, Chicago, może Australia? Przecież promocja polskiego futbolu mogłaby być szczególnie uzasadniona. Tylko Sportfive będzie musiało wydać więcej pieniędzy, a to Bońka nie musi przecież obchodzić.

Gorzej, kiedy konflikt PZPN – Sportfive z wojny podjazdowej zmieni się w szturm. Jednym wydaje się, że mają dużo granatów, ale ci drudzy mogą mieć ciężką artylerię. Boniek na razie gromadzi całą siłę wokół siebie, rządzi polską piłką nie znosząc słowa sprzeciwu, wie komu wysłać smsa z życzeniami urodzinowymi, by tego sprzeciwu nie było.

Coś tam jednak się kruszy, skoro mimo spotkań dyscyplinujących, na których prezes przypomina, że zarząd jest jednością i nic nie może bez jego wiedzy do mediów uciekać, informacje o uchwale dotyczącej „śmieciowych meczów" pojawiły się dzień wcześniej, niż w biuletynie.

- Do tej pory to trener reprezentacji mówił z kim i kiedy chce grać. Teraz będzie to mówił zarząd, czyli selekcjoner jest niepotrzebny. Myślę, że to ewenement na skalę światową – mówi „rp.pl" szef Sportfive Andrzej Placzyński.

Zbigniew Boniek z przytupem zaczął realizować kolejną ze swoich obietnic. Zimowe zgrupowania reprezentacji, na których pojawiali się tylko piłkarze z ligi polskiej i rozgrywali mecze przy pustych trybunach ze słabymi przeciwnikami, denerwowały go już rok temu, jednak dopiero teraz postanowił wprowadzić odpowiednie przepisy.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wybory w MKOl. Czy Rosjanie i Chińczycy wybiorą następcę Bacha?
Sport
Walka o władzę na olimpijskim szczycie. Kto wygra wybory w MKOl?
Sport
Koniec Thomasa Bacha. Zbudował korporację i ratował świat sportu przed rozłamem
Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Sport
Wybiorą herosów po raz drugi!
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
SPORT I POLITYKA
Czy Rosjanie i Białorusini pojadą na igrzyska? Zyskali silnego sojusznika
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń