Super Bowl – najdroższy wieczór w Ameryce

Jest taki dzień, gdy w połowie gospodarstw domowych w USA włączone są telewizory a ludzie wpatrują się w ekrany wstrzymując oddech. Coroczne orędzie prezydenta? Nie. To Super Bowl.

Publikacja: 31.01.2014 07:00

Super Bowl – najdroższy wieczór w Ameryce

Foto: AFP

Każdego roku na początku lutego przestaje mieć znaczenie czy jesteś republikaninem, czy demokratą. Czy mieszkasz w Alabamie, czy w Maryland. Czy kończyłeś collage w Pasadenie, czy naukę odbywałeś na ulicach Harlemu. Tego dnia wszystkie podziały znikają. Liczy się wyłącznie futbol. Tegoroczny finał w nocy z niedzieli na poniedziałek. Transmisja od północy w Polsacie Sport.

Nie ma słów, którymi można określić szaleństwo, jakie ogarnia Stany Zjednoczone w „super niedzielę”, czyli wieczór Super Bowl. Na ten moment Amerykanie czekają cały rok. Skreślają daty w kalendarzu i próbują cudem zdobyć bilety, których często nie ma już po paru dniach sprzedaży. Chociaż w tym roku z dostępnością wejściówek nie jest tak źle jak w poprzednich latach.

Wszystko przez miejsce rozgrywania finału. Zwykle mecz odbywa się na południu USA, na przykład w Tampie (Floryda), Nowym Orleanie (Luizjana) czy Glendale (Arizona). Powód jest prozaiczny. W lutym na północy jest zimno. Lecz tym razem organizatorzy nie przestraszyli się niskich temperatur i wybrali MetLife Stadium w New Jersey. Ale dwudziestostopniowy mróz zniechęcił potencjalnych widzów. Możliwe, że po raz pierwszy od wielu sezonów nie uda się sprzedać wszystkich biletów. Kibice wolą obejrzeć mecz w domowym zaciszu. Już od paru tygodni wspólnie z sąsiadami ustalają menu na niedzielny wieczór.

A jest o czym myśleć, ponieważ Amerykanie więcej jedzenia kupują tylko na Święto Dziękczynienia. W wieczór Super Bowl królują wszelkiego rodzaju przekąski. Dwa lata temu Amerykanie zjedli 14,5 tony chipsów, które maczali w 4 milionach kilogramów sosu guacamole. Do tego 1,3 miliona kilogramów solonych orzeszków, dwa miliony kilogramów popcornu, miliard pikantnych skrzydełek i wszystko można popić piwem mieszczącym się w 51,7 milionach skrzynek. Dla dostawców pizzy finał ligi futbolu amerykańskiego to najbardziej pracowity okres. Muszą wtedy doręczyć 11 milionów sztuk swojego produktu.
23 procent Amerykanów deklaruje, że z powodu Super Bowl mogłoby odwołać wakacje, 20 procent nie poszłoby na ślub przyjaciela. Również co piąty nie pojawiłby się na pogrzebie ukochanej osoby.

Ale szczęśliwie większość kibiców nie musi podejmować tak drastycznych decyzji. W niedzielę mogą usiąść na kanapie, sprawdzić, czy wszystkie przekąski są na miejscu, i włączyć telewizor. Wtedy zostaje już tylko delektowanie się sportem.

W tym roku o trofeum Vince’a Lombardiego, nazwane tak na cześć legendarnego trenera Green Bay Packers, który poprowadził swoją drużynę do triumfu w dwóch pierwszych edycjach Super Bowl, będą walczyć Seattle Seahawks i Denver Broncos. To będzie pojedynek najlepszej defensywy (w tym sezonie Seahawks stracili tylko 231 punktów) z najsilniejszą ofensywą (Broncos zdobyli 606 punktów, najwięcej w historii NFL).

Oba zespoły wybiegną na boisko MetLife Stadium w New Jersey wyjątkowo zmotywowane. Bowiem udział w najważniejszym spotkaniu sezonu nie jest ich chlebem powszednim. Broncos ostatni raz byli bohaterami Super Bowl w 1998 i 1999. Oba te mecze wygrali, ale potem zniknęli z grona najlepszych drużyn na lata. Seattle Seahawks grali o puchar tylko raz, w 2006. Przegrali wtedy z Pittsburgh Steelers 10:21.

Według bukmacherów faworytami XLVIII Super Bowl są Denver Broncos. Po ich stronie stoją historia i skuteczny atak. Ale jest coś, co sprzyja zawodnikom Seahawks. W ciągu ostatnich 20 lat, 17 razy po trofeum Vince’a Lombardiego sięgały drużyny z miast, w których było niższe bezrobocie. W Seattle pracy nie ma 5 procent mieszkańców, w Denver 6,2.

Dla Amerykanów takie ciekawostki mają większe znaczenie, niż realna forma sportowa. Kibice ze Stanów Zjednoczonych są rozmiłowani w różnego rodzaju statystykach i rekordach. Niewykluczone, że w tym roku ustanowiony zostanie kolejny. XLV Super Bowl, w którym Green Bay Packers pokonali Pittsburgh Steelers 31:25, oglądało 111 milionów widzów. Więcej, niż ostatni odcinek serialu telewizyjnego „M-A-S-H” (105,97 miliona). Zresztą wśród dziesięciu najchętniej oglądanych programów w historii amerykańskiej telewizji, dziewięć to finały ligi futbolu amerykańskiego.

Wielka widownia to wielkie pieniądze. Półminutowa reklama w czasie tegorocznego Super Bowl kosztowała cztery miliony dolarów. Spoty promocyjne wzbudzają wśród widzów równie dużo emocji, co sam mecz. 36 procent Amerykanów deklaruje, że ogląda finał jedynie dla reklam. Specjaliści od marketingu prześcigają się w pomysłach, jak nakręcić krótki film, który na długo zapadnie w pamięci potencjalnego klienta.

W 1982 firma Apple zatrudniła do nakręcenia reklamy reżysera Ridleya Scotta. Filmik, kosztujący 1,5 miliona dolarów, pokazywał, jak totalitarny reżim upada dzięki komputerom. Cztery lata temu wielkie oburzenie wśród demokratów wywołał spot antyaborcyjny, w którym wystąpił rozgrywający Denver Broncos Tim Tebow. Z kolei w ubiegłym roku w USA mówiono przede wszystkim o reklamie firmy internetowej Godaddy, w której izraelska modelka Bar Rafaeli całowała niezbyt urodziwego informatyka. Amerykanie z niecierpliwością czekają na tegoroczne niespodzianki reklamodawców, tym bardziej, że w jednym z filmów ma wystąpić David Beckham.

Każdego roku na początku lutego przestaje mieć znaczenie czy jesteś republikaninem, czy demokratą. Czy mieszkasz w Alabamie, czy w Maryland. Czy kończyłeś collage w Pasadenie, czy naukę odbywałeś na ulicach Harlemu. Tego dnia wszystkie podziały znikają. Liczy się wyłącznie futbol. Tegoroczny finał w nocy z niedzieli na poniedziałek. Transmisja od północy w Polsacie Sport.

Nie ma słów, którymi można określić szaleństwo, jakie ogarnia Stany Zjednoczone w „super niedzielę”, czyli wieczór Super Bowl. Na ten moment Amerykanie czekają cały rok. Skreślają daty w kalendarzu i próbują cudem zdobyć bilety, których często nie ma już po paru dniach sprzedaży. Chociaż w tym roku z dostępnością wejściówek nie jest tak źle jak w poprzednich latach.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Sport
Wybiorą herosów po raz drugi!
SPORT I POLITYKA
Czy Rosjanie i Białorusini pojadą na igrzyska? Zyskali silnego sojusznika
Sport
Robin van Persie: Artysta z trudnym charakterem
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń