Lewy prosty z Warszawy

Dla Tomasza Adamka nadchodzi trudny czas, nie dlatego, że musi odejść, lecz dlatego, że może zostać.

Publikacja: 22.03.2014 00:55

Mirosław Żukowski

Mirosław Żukowski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Na sławnego boksera kończącego karierę czekają bowiem ci, którzy chcą się jeszcze przy nim pożywić, korzystając z tego, że telewizje gotowe są wyłożyć duże pieniądze, by wcisnąć nam najbardziej absurdalną walkę.

Pudzianowski i Najman już są zapewne gotowi na Adamka, można reanimować Gołotę, wskrzesić Saletę, znów zaprosić Butterbeana, możliwości jest bez liku, prawie wszystkie już przerabialiśmy.

Niektórzy ze smakiem, ja z niesmakiem, bo lubię boks i szanuję bokserów. A Tomasz Adamek był bokserem prawdziwym, tak samo jak Dariusz Michalczewski, wczesny Gołota czy ostatni z nich – Krzysztof Włodarczyk. Kiedy wydawało mi się, że Butterbean to najgorsze, co może Adamka spotkać, zgłosił się sport zwany KSW (Konfrontacja Sztuk Walki). Niektórzy jego gwiazdorzy wyglądają jak mutanci z horrorów science fiction walczący o przetrwanie po końcu świata. Ich pojedynki to koszmar.

Oczywiście rozumiem, że nie każdy sportowiec ma tyle szczęścia co tenisiści, którzy najpierw zarabiają miliony, a potem, gdy nie przychodzi im do głowy inny pomysł na życie, mogą grać do grobowej deski, nie narażając siebie i swego sportu na śmieszność. John McEnroe jest tu najlepszym przykładem. Ludzie wciąż przychodzą go oglądać, a on traktuje swe zajęcie śmiertelnie serio i jeszcze mu za to świetnie płacą. O golfistach w tym kontekście w ogóle wspominać nie warto, to sport geriatryczny z natury, choć senator Andrzej Person przy następnym spotkaniu z pewnością znów będzie mi tłumaczył, że błądzę.

Boks to co innego, szczególnie jeśli ktoś, jak Adamek czy Michalczewski, wygrywał dużym kosztem. Oby Adamek nie dał się namówić na długie pożegnanie w serialu, którego każdy odcinek będzie żałośniejszy od poprzedniego, jak było ?z Gołotą.

Góral z Beskidów zawsze miał opinię człowieka twardo chodzącego po ziemi, bez skrępowania powtarzał w wywiadach, że wejdzie do ringu, jeśli kasa będzie się zgadzała. Wyjechał do Ameryki po pieniądze i dlatego, że chciał walczyć o wielką stawkę. I to mu się udało, choć mistrzem świata wagi ciężkiej nie został. Po bolesnej porażce z Wiaczesławem Głazkowem był wobec siebie surowy. Mówił, że jego czas minął, trzeba zrobić miejsce młodszym, że nie ma po co walczyć, jeśli perspektywa pojedynku o mistrzowski pas definitywnie uleciała. Minęło jednak kilka dni i już tak stanowczy nie jest, prosi, by nie podejmować decyzji za niego, nie wywierać presji. Mogę się założyć, że promotorzy już mu coś podpowiadają, powraca myśl, by spróbować jeszcze raz. Oby nie dał się namówić, tak jak nie dał się Michalczewski.

Telewizje podczas prawie każdego weekendu pełne są starzejących się pięściarzy lub młodzieńców, którym wydaje się, że wiedzą, co to boks. Czasem oglądam te spektakle i wciąż zadaję sobie pytanie, kto chce za to płacić, dlaczego gala w remizie jest atrakcją, a boks amatorski ginie.

Pojedynek Adamka ?z Głazkowem, głównie za sprawą Ukraińca, był powrotem do czasów, gdy podczas mistrzostw świata i Europy widywałem bokserów artystów, którzy nie tylko potrafili uderzyć, lecz przede wszystkim nie dawali się trafić. Takich podziwiałem najbardziej.

Dla mnie podwójny lewy prosty Głazkowa jest jak pocztówka wcale nie z Bethlehem, gdzie pokonał Adamka, lecz z dawnej Warszawy i Turnieju im. Feliksa Stamma. Przed laty w Hali Gwardii oglądałem boks, jakiego dziś w Polsce już się nie zobaczy. Porażka Adamka była mniej bolesna właśnie dlatego, że przegrał z kimś takim.

Panie Tomaszu, może pan zostać w Ameryce, może wrócić do Gilowic, tylko proszę nie wracać do ringu.

Na sławnego boksera kończącego karierę czekają bowiem ci, którzy chcą się jeszcze przy nim pożywić, korzystając z tego, że telewizje gotowe są wyłożyć duże pieniądze, by wcisnąć nam najbardziej absurdalną walkę.

Pudzianowski i Najman już są zapewne gotowi na Adamka, można reanimować Gołotę, wskrzesić Saletę, znów zaprosić Butterbeana, możliwości jest bez liku, prawie wszystkie już przerabialiśmy.

Pozostało 89% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?