Wygrać dla kibiców

W sobotę w Bydgoszczy Grand Prix Europy. Jarosław Hampel, Krzysztof Kasprzak i Adrian Miedziński będą walczyć o to, by polscy kibice mieli co świętować. A Martin Smolinski chce udowodnić, że wygrana w Auckland nie była przypadkiem.

Publikacja: 25.04.2014 17:39

Wygrać dla kibiców

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

Gdy trzy tygodnie temu Martin Smolinski był najszybszy w biegu finałowym GP Nowej Zelandii, widzowie przecierali oczy ze zdumienia, komentatorzy nie mogli znaleźć odpowiednich słów opisujących to, co się wydarzyło, a rywale Niemca zrozumieli, że nie będzie on wyłącznie maskotką cyklu.

Smolinski w tym sezonie postawił wszystko na jedną kartę. Interesuje go wyłącznie mistrzostwo świata. Nie jeździ w lidze polskiej, szwedzkiej ani angielskiej. Wszystkie siły i pieniądze włożył w przygotowanie do Grand Prix. Cel, który chce osiągnąć w GP Europy w Bydgoszczy, jest zatem jasny – pojechać przynajmniej w półfinale, czyli udowodnić, że sukces z Auckland nie był jednorazowym łutem szczęścia.

- Pokazałem, co potrafię. W Auckland na jednym okrążeniu wyprzedziłem trzech świetnych zawodników (Nickiego Pedersena, Krzysztofa Kasprzaka i Fredrika Lindgrena – przyp. mradz) i zwyciężyłem. Myślę, że inni żużlowcy są teraz świadomi, na ile mnie stać. Niektórzy z nich żartowali ze mnie, gdy widzieli, jak profesjonalnie ja i mój zespół pracujemy. Na torze w Nowej Zelandii byłem szybki, zrobię wszystko, by tak samo było w Bydgoszczy – mówił Martin Smolinski w rozmowie z portalem speedwaygp.com.

Lecz nie wiadomo, czy Niemiec znów będzie zostawiał rywali w tyle. FIM zabroniła używania przełącznika zapłonu, czyli nowinki, która zdaniem specjalistów dała Smolinskiemu nieprawdopodobną prędkość. Decyzja FIM to dobra wiadomość dla przeciwników debiutanta. I nie chodzi tu wcale o to, że teraz łatwiej będzie go pokonać, ale o bezpieczeństwo. W czasie GP Nowej Zelandii Smolinski nie radził sobie z motocyklem, który żył własnym życiem i nie słuchał kierowcy. Niemiecki żużlowiec popełniał mnóstwo błędów. Przez jeden z nich Darcy Ward zakończył zawody w Auckland w szpitalu.

Jednak publiczność zgromadzona na trybunach stadionu Polonii Bydgoszcz nie będzie koncentrowała się na jeździe Smolinskiego. W GP Europy pojedzie trzech Polaków: Jarosław Hampel, Krzysztof Kasprzak i z dziką kartą Adrian Miedziński. Oczekiwania wobec nich będą ogromne, ponieważ GP Europy odbywa się w Polsce od 2000 roku (z wyjątkiem 2001) i jeszcze ani razu nie wygrał go polski zawodnik.

Kasprzak trzy tygodnie temu sprawił wielką niespodziankę. Awansował do finału i przez pewien czas nawet prowadził. Ostatecznie zajął trzecie miejsce, które dało mu drugą pozycję w klasyfikacji generalnej. Żużlowiec Stali Gorzów twierdzi, że nie jeździ jeszcze na 100 procent. Co nie zmienia faktu, że i tak jest niebywale szybki. Jeśli w Bydgoszczy, tak jak w Auckland, będzie wygrywał bieg za biegiem, znów może śmiało myśleć o zwycięstwie.

Natomiast Jarosław Hampel będzie miał okazję, by w GP Europy powetować sobie niezbyt udany początek cyklu. W Nowej Zelandii wicemistrz świata zajął siódme miejsce i zdobył 11 punktów.

- Chciałbym wygrać dla kibiców. Wspaniale byłoby ponownie poczuć smak zwycięstwa przed polską publicznością. Bardzo lubię ścigać się przy pełnym stadionie – stwierdził lider reprezentacji Polski.

Hampel, który przed rozpoczęciem sezonu był wymieniany wśród kandydatów do tytułu mistrzowskiego, nie załamuje rąk po słabszym występie w Auckland. Wie, co jeszcze trzeba poprawić, by wrócić na właściwe tory.

- Muszę popracować nad motocyklami. Przydałoby się trochę więcej szybkości. Rywalizacja w Grand Prix jest trudna, nie można popełniać nawet najdrobniejszych błędów. Jeśli przydarzy się pomyłka, od razu spada się na koniec. Trzeba jeździć mądrze. I w każdych zawodach zachowywać pełną koncentrację od pierwszego do ostatniego biegu – powiedział Hampel.

Trzecim z Polaków, który zaprezentuje się bydgoskim widzom, będzie Adrian Miedziński. Otrzymał dziką kartę, co było wyborem kontrowersyjnym, choć bardzo trafnym. Kontrowersyjnym, ponieważ Miedziński jest wychowankiem Apatora Toruń, a obecnie zawodnikiem Unibaksu. W sobotę okaże się, jak kibice z Bydgoszczy przyjmą zawodnika występującego w znienawidzonym klubie.

Jednak za tym, że przyznanie dzikiej karty Miedzińskiemu było dobrym posunięciem, przemawiają przede wszystkim jego umiejętności. Wychowanek Apatora z reprezentacją Polski dwa razy zdobył drużynowe mistrzostwo świata (2009 i 2010). Ale najbardziej zadziwił żużlowy świat w październiku zeszłego roku. W czasie GP Polski w Toruniu także jechał z dziką kartą. Wygrał zawody w finale pokonując Grega Hancocka, Hampela i Nielsa-Kristiana Iversena. Jednak jego sukces przyćmił Tai Woffinden, który w czasie tych samych zawodów zapewnił sobie mistrzostwo świat. Gdyby Adrian Miedziński triumfował w Bydgoszczy, może być pewny, że tym razem będzie o nim tak głośno jak o Smolinskim po GP Nowej Zelandii.

Transmisja Grand Prix Europy w Bydgoszczy w sobotę o 19.00 w Canal+ Family

Gdy trzy tygodnie temu Martin Smolinski był najszybszy w biegu finałowym GP Nowej Zelandii, widzowie przecierali oczy ze zdumienia, komentatorzy nie mogli znaleźć odpowiednich słów opisujących to, co się wydarzyło, a rywale Niemca zrozumieli, że nie będzie on wyłącznie maskotką cyklu.

Smolinski w tym sezonie postawił wszystko na jedną kartę. Interesuje go wyłącznie mistrzostwo świata. Nie jeździ w lidze polskiej, szwedzkiej ani angielskiej. Wszystkie siły i pieniądze włożył w przygotowanie do Grand Prix. Cel, który chce osiągnąć w GP Europy w Bydgoszczy, jest zatem jasny – pojechać przynajmniej w półfinale, czyli udowodnić, że sukces z Auckland nie był jednorazowym łutem szczęścia.

Pozostało 86% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl