Na takiego mistrza czekali widzowie w Crucible Theatre. Ronnie „The Rocket" O'Sullivan przyspieszył w drugiej sesji tak, że Shaun Murphy mógł tylko bezradnie patrzeć z fotela na stół. Walki niemal nie było, każdy błąd rywala był surowo karany, sesja wygrana 7-1, w sumie 13-3 i półfinał zapewniony zaskakująco szybko.
– Nie spodziewałem się tak łatwego zwycięstwa, ale nigdy nie wiadomo, co los przyniesie. Możesz spodziewać się trudnego spotkania, a wychodzi tak jak w meczu z Shaunem – mówił O'Sullivan, uprzejmie podkreślając, że pokonany to wciąż wielki fachowiec w branży.
Obrońca tytułu zagra z Barrym Hawkinsem, który wygrał z Dominikiem Dalem dopiero w 25. partii, choć prowadził po dwóch sesjach 11-5. Emocji było mnóstwo, pogoń Dale'a wspaniała. Walijczyk wygrał kolejno siedem partii, wyszedł na prowadzenie 12-11, ale Hawkins, czwarty snookerzysta rankingu światowego, w końcu opanował nerwy, w najlepszym momencie odzyskał formę, wyrównał i zdobył decydujący punkt, wystarczyły do tego dwa doskonałe podejścia do stołu.
–To było niezwykłe spotkanie, choć byłbym załamany, gdybym je przegrał. Dominic zagrał świetnie, wrócił do rywalizacji, ja miałem wcześniej kilka szans, lecz to, co mogło pójść źle, poszło źle i zaczął się horror. Jestem jednak zadowolony, że zebrałem się w sobie i pokazałem odporność na stres – mówił zwycięzca. Półfinał O'Sullivan – Hawkins będzie powtórką ubiegłorocznego finału.
Mark Selby zagrał w środę z Alanem McManusem tylko dwie partie. Anglik prowadził 12-4, szkocki weteran jeszcze dał radę zdobyć piąty punkt, nawet miał pewne szanse na szósty, ale stracił pozycję do wbijania, oddał stół rywalowi, jeszcze raz wrócił, bez powodzenia i Selby, finalista z 2007 roku, wreszcie jest blisko powtórzenia dawnego sukcesu. W półfinale mistrzostw świata był ostatnio cztery lata temu, więc także dość dawno.