37-letni Mayweather jr, który mistrzowskie pasy zdobywał w pięciu kategoriach wagowych, w nocy z soboty na niedzielę będzie bronił w Las Vegas tytułu WBC w wadze półśredniej. Jego rywal, prawie siedem lat młodszy Argentyńczyk Marcos Rene Maidana, stawia na szali swój pas czempiona WBA. Zdecydowanym faworytem jest Amerykanin, który po raz ostatni schodził z ringu pokonany podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie (1996), gdzie przegrał w półfinałowym pojedynku ze znakomitym Bułgarem Serafimem Todorowem i zdobył brązowy medal. W trwającej 17 lat zawodowej karierze jeszcze nie znalazł pogromcy. Teraz też zapewne da sobie radę. Będzie zbyt szybki, zbyt wyrafinowany dla Argentyńczyka, który do artystów ringu nie należy, choć ma kilka istotnych argumentów, które zaprowadziły go tak daleko.
Pyszałek na deskach
Atutem Maidany jest nokautujący cios, odporność i wiara, że może pokonać każdego. Jedną niespodziankę już sprawił, wygrywając w grudniu ubiegłego roku z typowanym na następcę Mayweathera Adrienem Bronerem. Miał tego pyszałka dwa razy na deskach, upokorzył go i odebrał mu pas WBA. Teraz za walkę z Floydem jr. otrzyma najwyższą gażę w karierze (1,5 mln dolarów). Mayweather może liczyć na gwarantowane honorarium w wysokości 32 mln dolarów plus wpływy z pay-per-view. Maidana też otrzyma dodatkowe pieniądze, ale lwią część zgarnie ten, który jest gwiazdą, czyli „Money". Za poprzedni pojedynek z Saulem Alvarezem, który pobił wiele finansowych rekordów, Mayweather miał gwarantowane 41,5 mln (najwięcej w historii), a po podliczeniu wszystkich wpływów na jego koncie znalazło się prawie dwa razy więcej. A przy tym były to łatwo zarobione pieniądze. Jak powiedział Adrien Broner: przypominało to napad na bank bez maski.
Nic dziwnego, że na Mayweathera jr. od dawna nie mówią już „Pretty Boy", tylko „Money". Co nie zmienia faktu, że jego twarz po kolejnych stoczonych walkach wygląda jak dawniej. Nie ma na niej śladów po ciosach rywali. Floyd wciąż jest dla każdego z nich znikającym punktem. To prawdziwy profesor bezpiecznego boksu. Nie podejmuje większego ryzyka, wygrywa, walcząc wedle swoich reguł. Jest geniuszem defensywy, ale potrafi też ukarać niepokornych. Ostatnio częściej jednak wygrywa na punkty.
Boks we krwi
Floyd Mayweather sen., ojciec Floyda, walczył o mistrzostwo świata z Rayem Sugarem Leonardem (przegrał przez nokaut), wujek Roger był mistrzem WBC kategorii junior półśredniej, drugi brat ojca, Jeff, czempionem IBO w wadze junior lekkiej. Nic dziwnego, że najlepszy dziś pięściarz bez podziału na kategorie wagowe mówi, że boks ma we krwi.
Chce kupić ?LA Clippers
Przed igrzyskami w Atlancie trzykrotnie zdobywał prestiżowe krajowe Złote Rękawice. Stawiano, że wygra też igrzyska, ale w turnieju olimpijskim miał pecha. Serafim Todorow, z którym przegrał jednym punktem w półfinale, był znakomitym pięściarzem, starszym, bardziej doświadczonym, trzykrotnym mistrzem świata i Europy, do tego wyjątkowo niewygodnym, ze względu na swój specyficzny styl. Ale na zawodowych ringach w odróżnieniu od Mayweathera sukcesów nie odniósł. Stoczył sześć walk, pięć wygrał, jedną przegrał na punkty. Floyd jr przy nim to człowiek z innego świata. Jego walki przynosiły i wciąż przynoszą rekordowe zyski (prawie 800 mln dolarów), on sam też zarobił fortunę. Pławi się w luksusie, ostatnio wyznał na portalu społecznościowym, że zamierza kupić drużynę koszykarzy Los Angeles Clippers, po tym gdy jej właściciel Donald Sterling w prywatnej rozmowie ze swoją partnerką okazał się rasistą, co wywołało burzę.