Mark Selby dotrzymał słowa

Mark Selby po raz pierwszy został snookerowym mistrzem świata. W finale pokonał Ronniego O'Sullivana 18-14

Publikacja: 06.05.2014 13:39

Mark Selby dotrzymał słowa

Foto: AFP

Wynik finału może nieco zaskoczył oglądających, ale zasługi nowego mistrza są niepodważalne: początkowo przegrywał, lecz nigdy nie zwątpił w swe możliwości, odrobił straty, wygrał 13 z 17 partii drugiej części meczu.

O'Sullivan miał zwyciężyć trzeci raz z rzędu (i szósty w karierze), prowadził w niedzielę już 8-3 i 10-5, ale wielki powrót Selby'ego zaczął się już właśnie wtedy, gdy zdołał jeszcze wyrwać obrońcy tytułu dwa punkty i na półmetku przegrywał tylko 7-10. Trzecia sesja potwierdziła bojowy nastrój przyszłego zwycięzcy, wygrał serię pięciu z sześciu partii, sprawił, że wielki Ronnie „The Rocket" wyraźnie poczuł czym jest rosnąca presja.

„The Jester from Leicester", jak mówi się na Selby'ego, zostawił najlepszą formę na ostatnie ramki meczu. Widać było, że prowadzenie go uskrzydla, trzy końcowe partie finału rozegrał koncertowo, do sukcesu dodał nawet jeden wynik powyżej 100 punktów w partii, co nie jest jego specjalnością, bo jest wielkim mistrzem budowania taktycznych przewag i czekania na błędy przeciwników.

Odebrał z firmowym uśmiechem stary srebrzysty puchar Joe Davisa z 1927 roku (będzie go trzymał w domu przez kolejne 12 miesięcy), odebrał czek na 300 000 funtów szterlingów (co jest rekordem finansowym mistrzostw świata), został liderem rankingu światowego, co pieczętuje jego ostatnie przewagi.

Od chwili, gdy w 2007 roku patrzył po przegranym finale, jak podobne splendory spływają na mistrza Johna Higginsa zmieniło się w jego sportowym życiu wiele. Zyskał markę jednego z najrówniej grających snookerzystów świata, wygrał trzy razy turniej Masters oraz UK Championships – zawody niewiele ustępujące prestiżem mistrzostwom świata. Do pełnego szczęścia brakowało mu tylko tego największego sukcesu.

Wywalczył tytuł nie bez trudu. W pierwszej rundzie zwyciężył Michaela White'a tylko 10-9, w drugiej Allistera Cartera 13-9, jedynie w ćwierćfinale (13-5 z Alanem McManusem) miał nieco mniej pracy, bo potem przyszedł długi i nerwowy półfinał z Neilem Robertsonem (17-15). Warto było – Mark Selby jest teraz w wielkiej dziewiątce tych, którzy wygrali trzy najważniejsze turnieje w świecie snookera (obok Steve'a Davisa, Stephena Hendry'ego, Higginsa, O'Sullivana, Marka Williamsa, Terry'ego Griffithsa, Aleksa Higginsa i Robertsona).

Oczywiście trochę żal, że w Crucible Theatre skończyła się długa seria zwycięstw Ronniego O'Sullivana, że rekord Hendry'ego jednak się oddalił. Były mistrz stracił rytm i wiarę w siebie w trzeciej sesji i nawet doraźna pomoc psychologiczna przyjaciela – dr Steve'a Petersa, nie przyniosła poprawy.

O'Sullivan, choć wyraźnie zawiedziony, umiał przyjąć porażkę. – Gratuluję Markowi znakomitego meczu i znakomitego turnieju. Próbowałem wygrać z całych sił, ale on był po prostu za dobry. Przegrane są częścią sportu i trzeba je także akceptować, odejść, wylizać rany i wrócić mocniejszym następnym razem. Finał nie był płynny, graliśmy wiele bil odstawnych, dałem się ciągnąć w taką walkę. Próby zmiany, otwarcia gry nie dały rezultatu. Mark na wszystko miał odpowiedź, no i chwilami czułem, że drętwieję, gdy siedziałem tak długo w fotelu – mówił pokonany mistrz.

Nowy przypomniał, że wtedy w 2007 roku też przegrywał na półmetku 7-10 z Higginsem, ale wówczas czuł się psychicznie zmęczony i zniechęcony, a teraz wręcz przeciwnie, wciąż miał w sobie nadzieję. Potem, prawem zwycięzcy, długo dziękował wszystkim, którzy pomogli mu osiągnąć sukces.

Była chwila na wzruszenie. – Mój ojciec zmarł na raka, gdy miałem 16 lat, dwa miesiące przed moim przejściem na zawodowstwo. Jego ostatnie słowa do mnie brzmiały: chcę, byś został mistrzem świata. Odpowiedziałem, że pewnego dnia na pewno nim zostanę, że to tylko kwestia czasu. Jestem pewien, że teraz patrząc z góry uśmiecha się, gdy widzi, jak podnoszę to trofeum – mówił Mark Selby.

Ma 30 lat, przed nim dużo czasu, by przyrzeczenie dane ojcu spełnić jeszcze nie raz.

> Sheffield. Mistrzostwa świata w snookerze

(1, 214 mln GBP).


Finał

(do 18 wygranych partii):


M. Selby (Anglia) – R. O'Sullivan (Anglia) 18-14 (3-5, 4-5, 5-1, 6-3)

Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Sport
Dlaczego Kirsty Coventry wygrała wybory i będzie pierwszą kobietą na czele MKOl?
Sport
Długi cień Thomasa Bacha. Kirsty Coventry nową przewodniczącą MKOl
SPORT I POLITYKA
Wybory w MKOl. Czy Rosjanie i Chińczycy wybiorą następcę Bacha?
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Sport
Walka o władzę na olimpijskim szczycie. Kto wygra wybory w MKOl?
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście