Nikt nie gra na remis

Zwycięstwo Kostaryki nad Urugwajem jest sensacją tej samej miary co wysoka wygrana Holandii nad Hiszpanią. Urugwaj to czwarta drużyna świata, pełna gwiazd, niezwykle groźna nawet bez kontuzjowanego Luisa Suareza.

Publikacja: 15.06.2014 08:03

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Przed dwoma laty pokazała Polsce na czym polega gra w piłkę. Trener Urugwaju Oscar Tabarez jest jednym z największych speców w swojej branży. W zespole Kostaryki nie ma gwiazd ani na boisku, ani na ławce trenerskiej. Kiedy Edinson Cavani zdobył prowadzenie dla Urugwaju z rzutu karnego, przyjęliśmy to jako normalne wydarzenie, stanowiące logiczny początek meczu, którego zwycięzcą ma zostać Urugwaj.

I wtedy stało się coś niezwykłego, co można w jakimś stopniu porównać do tego, co działo się w dwóch różnych połowach spotkania Hiszpanii z Holandią. Urugwajczycy przestali grać. Ugięli się pod wpływem walki na całym boisku, niezwykłej konsekwencji, ale to, co zadziwiło najbardziej to skuteczność Kostarykańczyków. Wszystkie trzy gole strzelili po pięknych, wypracowanych akcjach, w których nie było żadnego przypadku. Okazało się, że anonimowi w porównaniu z Urugwajczykami zawodnicy i ich kolumbijski trener Jorge Luis Pinto przygotowali się do meczu znacznie lepiej niż ich przeciwnicy. Miło, że w zespole zwycięzców był Junior Diaz, który ma za sobą grę w Wiśle Kraków.

Odkryciem meczu był napastnik Kostaryki Joel Campbell. Jego bramka, podanie przy trzecim golu i dwa wspaniałe strzały mogły zaimponować każdemu. Campbell ma 22 lata, gra w Olympiakosie Pireus i można się założyć, że już niedługo.

Drugi sobotni mecz Włochy - Anglia także zaspokoił nasze apetyty. Był znakomity, rozgrywany w szybkim tempie, co warto podkreślić, biorąc pod uwagę, że odbywał się w Manaus, w środku amazońskiej dżungli, gdzie normalnego człowieka męczy chodzenie a cóż dopiero półtorej godziny biegania. Zwycięstwo Włochów 2:1 odpowiadało przebiegowi wydarzeń na boisku. Cesare Prandelli wybrał i przygotował bardzo dobrą drużynę, w której wciąż najważniejszą postacią jest 35-letni Andrea Pirlo. Biega wolno ale myśli szybko a jego podania zawsze docierają do celu. A czasami, jak przy pierwszej bramce, wyprowadza przeciwników w pole właśnie dlatego, że piłki w ogóle nie dotyka.

Drugim filarem zespołu jest Mario Balotelli. Przed czterema laty Marcelo Lippi nie zabrał go na mundial, uważając, że jeszcze do niego nie dorósł. Zdaje się, że pod względem mentalności w ciągu czterech lat Balotelli za bardzo się nie zmienił, ale z Prandellim dogaduje się bardzo dobrze. Pokazał to i na Euro 2012 i teraz. Grał bardzo dobrze a jego bramka strzelona głową była najwyższej jakości.

Siłą Włochów jest też bardzo solidna obrona, nawet bez Gianluigiego Buffona. Chociaż podczas Euro w Polsce i na Ukrainie mówiliśmy tak samo a potem, w finale Hiszpanie wbili im cztery bramki.

Anglicy zaskoczyli. Grali lepiej, niż można się było spodziewać. Może dlatego, że reprezentacja oparta była na zawodnikach jednego klubu - Liverpoolu. Wayne Rooney, o którym jedni mówią, że bez niego reprezentacji nie ma a drudzy, że nie powinien w niej grać, pokazał się z jak najlepszej strony. Bramka padła po jego podaniu, ale nie tylko o to chodzi. Ktoś taki to problem dla każdej obrony. Jak to dalej będzie - nie mam pojęcia. Mistrzostwa stoją na bardzo dobrym poziomie, we wszystkich meczach padały bramki. Nikt nie gra na remis tylko do przodu. Oby tak było do końca.

Przed dwoma laty pokazała Polsce na czym polega gra w piłkę. Trener Urugwaju Oscar Tabarez jest jednym z największych speców w swojej branży. W zespole Kostaryki nie ma gwiazd ani na boisku, ani na ławce trenerskiej. Kiedy Edinson Cavani zdobył prowadzenie dla Urugwaju z rzutu karnego, przyjęliśmy to jako normalne wydarzenie, stanowiące logiczny początek meczu, którego zwycięzcą ma zostać Urugwaj.

I wtedy stało się coś niezwykłego, co można w jakimś stopniu porównać do tego, co działo się w dwóch różnych połowach spotkania Hiszpanii z Holandią. Urugwajczycy przestali grać. Ugięli się pod wpływem walki na całym boisku, niezwykłej konsekwencji, ale to, co zadziwiło najbardziej to skuteczność Kostarykańczyków. Wszystkie trzy gole strzelili po pięknych, wypracowanych akcjach, w których nie było żadnego przypadku. Okazało się, że anonimowi w porównaniu z Urugwajczykami zawodnicy i ich kolumbijski trener Jorge Luis Pinto przygotowali się do meczu znacznie lepiej niż ich przeciwnicy. Miło, że w zespole zwycięzców był Junior Diaz, który ma za sobą grę w Wiśle Kraków.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?