Tegoroczna Wielka Pętla przypomina crash-test. Kolarze jadą na granicy ryzyka, sprawdzają własne możliwości niczym samochody w sprawdzianach wytrzymałości i bezpieczeństwa.
Już na pierwszym etapie poharatał się Brytyjczyk Mark Cavendish, specjalista od sprintów. W Harrogate, rodzinnym mieście jego matki, upadł i złamał obojczyk. Potem nastąpiła rzeź faworytów. Kilka upadków miał obrońca tytułu Chris Froome. Wycofał się. Jego los podzielili Luksemburczyk Andy Schleck i Hiszpan Alberto Contador. Obaj też uczestniczyli w kraksach. Contador złamał kość piszczelową w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach (prawdopodobnie zawiódł rower), zacisnął zęby, podjechał jeszcze pod premię górską w Wogezach i powiedział pas.
Ale na kolarski order najbardziej zasłużył Andrew Talansky. Amerykanin wygrał jeden z najważniejszych sprawdzianów przed Wielką Pętlą – Dauphiné, ale podczas TdF kolekcjonował blizny, a nie zwycięstwa. Upadł podczas sprintu w Nancy, a potem na zjazdach z górskich premii w Wogezach. Już w środę nie chciał dalej jechać, ale namówiony przez dyrektora sportowego grupy Garmin nie poddał się. Zjawił się na mecie 35 minut za zwycięzcą Tonym Gallopinem, przy aplauzie publiczności. Wczoraj, już w ciszy własnego pokoju, postanowił zrezygnować.
Gdyby nie upadki Talansky mógłby powalczyć z Nibalim o końcowe zwycięstwo, a w tej sytuacji Włoch może zachować żółtą koszulkę do Paryża, gdyż ma dużą przewagę nad drugim Australijczykiem Richiem Portem (2.23). Nibali to kolarz, który nie pojawił się znikąd – w zeszłym roku wygrał Giro d'Italia, cztery lata temu Vueltę. Ma nieprawdopodobną siłę w nogach. Należy do tzw. klubu „powyżej 410 watów" – kolarzy, którzy osiągają najwyższą w świecie moc. Były trener grupy Festina Antoine Vayer wyliczył, że kiedy Włoch wygrywał Giro i Vueltę, osiągał średnią moc 414 watów. W tym roku zaimponował mu szczególnie na etapie kończącym się w Planche des Belles Filles, kiedy osiągnął wartość 454 watów, tylko o 13 watów mniejszą niż Chris Froome dwa lata wcześniej.
Przy okazji pojawiają się podejrzenia, że takiej siły nie da się wypracować tylko treningiem. Nibali kilka lat temu współpracował z powszechnie potępionym i zawieszonym lekarzem Michelem Ferrarim. Jeździ w zespole Astana, którego dyrektorem jest Aleksander Winokurow, też kiedyś zawieszony za doping.