Rafał Majka odniósł etapowe zwycięstwo w Tour de France

Rafał Majka, 25-latek z małopolskich Zegartowic jako drugi polski kolarz odniósł zwycięstwo etapowe w Tour de France. Wygrał po samotnym ataku.

Publikacja: 20.07.2014 22:36

Rafał Majka tuż przed metą sobotniego etapu w Alpach

Rafał Majka tuż przed metą sobotniego etapu w Alpach

Foto: AFP, Eric Feferberg Eric Feferberg

Już w piątek, na pierwszym z alpejskich etapów, Majka pokazał, że odzyskał formę z Giro d'Italia, które ukończył na szóstej pozycji. Na 20-kilometrowym podjeździe pod Chamrousse wyprzedził go tylko lider wyścigu Vincenzo Nibali. Dzień później dał popis. Zaatakował w pojedynkę osiem kilometrów przed metą. Tym razem Nibali nie był w stanie go dogonić. Przyjechał 24 sekundy za Majką.

To było dopiero drugie zwycięstwo etapowe Polaka w 111-letniej historii Wielkiej Pętli. W 1993 roku w pirenejskiej stacji Saint-Lary-Soulan wygrał Zenon Jaskuła, który później w klasyfikacji generalnej zajął trzecie miejsce. Majka nie ma szans na tak wysoką pozycję w tym roku (traci ponad półtorej godziny do prowadzącego), ale w przyszłości jak najbardziej. – To zawodnik, który może wygrać wielki tour – mówi dyrektor sportowy jego grupy, Duńczyk Bjarne Riis.

Contador: Bierzmy go

Ta historia przypomina bajkę o Kopciuszku. Późną jesienią 2010 roku Rafał Majka odebrał telefon od menedżera Giovanniego Lombardiego. – Jedziesz na Majorkę – usłyszał. Polski kolarz, który dotychczas ścigał się w amatorskich włoskich grupach Gragnano, Petroli Firenze i półzawodowej Miche-Silver Cross-Selle-Italia, nagle miał wkroczyć w świat kolarskiej arystokracji. Na testy zaprosił go zespół Saxo Bank.

W tym samym roku kolarze duńskiego teamu prowadzonego przez byłego zwycięzcę Tour de France Bjarne Riisa (wygrana została mu później odebrana za doping) jeśli nie wygrywali najważniejszych wyścigów, to przyjeżdżali w ścisłej czołówce.  Właśnie wzięli do drużyny najlepszego kolarza świata, który po raz trzeci zwyciężył w Wielkiej Pętli (później został zdyskwalifikowany), Alberto Contadora.

Bez agenta ani rusz...

Hiszpan na zgrupowaniu Saxo Bank pojawił się po raz pierwszy właśnie na Majorce. Dopiero poznawał grupę, potencjał nowych kolegów. Na podjazdach koła dotrzymywał mu tylko jeden kolarz, nieznany nikomu młokos z Polski Rafał Majka. – Nie wyprzedzał go, ale cały czas był tuż za nim. Wszyscy się dziwili. Był lepszy od wielu innych, bardziej znanych zawodników. Przyleciałem po pierwszym dniu testów na Majorkę. Przyjaźniłem się z Alberto od lat i on sam od razu mnie zaczepił. Powiedział: „Świetny chłopak, bierzmy go" – opowiada „Rz" Lombardi.

Majki nie byłoby w Saxo Bank, który przed rokiem – po zakupie udziałów w grupie przez rosyjskiego miliardera Olega Tinkoffa – przekształcił się w Tinkoff Saxo, gdyby Lombardi nie kończył kariery w zespole CSC Tiscali, kolarskim poprzedniku Saxo. Włoch od razu zabrał się do działalności menedżerskiej, pod swoje skrzydła wziął mocne nazwiska. Jeszcze niedawno reprezentował interesy braci Andy'ego i Francka Schlecków oraz Ivana Basso, dziś prowadzi kariery Petera Sagana i Romana Kreuzigera. Każdy z nich jeździł lub jeździ w mutacjach zespołu Tinkoff Saxo.

Lombardi od lat zna dyrektora Tour de Pologne Czesława Langa. Śledzi nasz wyścig, obserwuje dokonania polskich kolarzy. Najpierw wypatrzył Jarosława Marycza, potem Majkę, w ubiegłym roku Pawła Poljanskiego, który w tym roku debiutował w Giro i harował w górach na wysoką pozycję Majki, a w klasyfikacji młodzieżowców był dziesiąty.

Lombardi to jeden z najmocniejszych kolarskich agentów na świecie. Dorównuje mu, a może nawet trochę go przerasta, Giuseppe Acquadro, który opiekuje się Kolumbijczykami: Carlosem Betancourem, Nairo Quintaną, Rigoberto Uranem i... Michałem Kwiatkowskim.

– Bez menedżera nic nie da się w kolarstwie zdziałać. Ale Giovanni nie jest wcale moim agentem, tak bym go nie nazwał. To doradca, przyjaciel, człowiek, któremu ufam. Mam z nim podpisany kontrakt do 2016 roku i nie sądzę, żebym go nie przedłużył. Wiele mu zawdzięczam. Wypatrzył mnie, sam się do mnie zgłosił. Ostatnio zapewnił kontrakt w mojej grupie Pawłowi Poljanskiemu – opowiadał Majka podczas niedawnej prezentacji sponsora indywidualnego. Podpisanie umowy od początku do końca pilotował Lombardi. – Ja tylko przyjechałem podpisać kontrakt i na konferencję prasową – przyznał kolarz.

Wyścig dookoła boiska

Majka nie martwi się dziś o nic, tylko trenuje i startuje, zarabiając przy tym godziwe pieniądze. Miał szczęście, że ktoś go wypatrzył wśród tłumu kolarzy w wyścigach, których we Włoszech odbywają się setki, że potężny menedżer zobaczył jego występ w Tour de Pologne. Ale nade wszystko szczęściem było to, że gdzieś w podkrakowskiej wsi Zegartowice pojawił się pewnego dnia pasjonat kolarstwa Zbigniew Klęk. Trener, organizator lokalnych wyścigów, prezes klubu WLKS Krakus Swoszowice pierwszy przekonał się o niepospolitym talencie i ogromnych fizycznych możliwościach 13-letniego wówczas Majki. Do dziś uczeń i nauczyciel pozostają w stałym kontakcie.

Klęk sprawdził Rafała na wyścigu dookoła szkolnego boiska w rodzinnych Zegartowicach. Majka nie dość, że wygrywał, to jeszcze nie okazywał oznak zmęczenia. – Potem przez lata robiliśmy badania. Ma chłopak niesamowite możliwości – opowiada Klęk. Trener wciągał go z każdym treningiem w kolarstwo, w trudnych chwilach namawiał rodziców, by postawili na sport, szczególnie wtedy, kiedy Majka miał się przenieść do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Świdnicy. Był tak pewien, że ma w zasięgu wielki talent, że sam płacił za jego czesne.

Najtrudniejszy moment nastąpił w wieku 18 lat. Trzeba było podjąć decyzję o wyjeździe za granicę. W Polsce kolarze nie mają warunków do rozwoju, brakuje rywali, wysokich gór, dobrej pogody. Majka pojechał do Włoch. Sam. Terminował w dwóch mało znanych grupach, w których wymagania są duże, pieniądze małe, a podczas zgrupowań i wyścigów śpi się gdzie popadnie, często w przyczepach kempingowych. – Te warunki mnie zahartowały – mówi dziś.

Ale kilku dobrze zapowiadających się polskich kolarzy w ten sposób przepadło. Nie wytrzymali zmagania się z trudną rzeczywistością na poziomie półzawodowym.

Majka wytrwał. Dwa i pół roku ciężkiej pracy, ścigania się w niepewności przyniosło efekt – zaproszenie na testy na Majorkę. Po nich wyrobił sobie w Saxo mocną pozycję. Przestał być anonimowy. Rok po podpisaniu kontraktu został wyznaczony do roli lidera grupy na Giro d'Italia 2012.

– To kolarz, który w przyszłości może wygrać wielki tour – obwieścił wtedy kolarskiemu światu Bjarne Riis.  Trudno było w to uwierzyć, dziś słowa duńskiego dyrektora nabierają wiarygodności. Chłopak z Zegartowic w 2012 roku nie pojechał na Giro z powodu kontuzji kolana, ale już rok temu pokazał, że Riis się nie pomylił. Zajął siódme miejsce w klasyfikacji generalnej, drugie – za Carlosem Betancourem – w młodzieżowej, walczył o zwycięstwo w Tour de Pologne (ostatecznie, po upadku, był czwarty) oraz w jesiennych klasykach Mediolan – Turyn (2. pozycja) i Giro di Lombardia (3. miejsce).

Oleg Tinkoff? płacze ze szczęścia

W tym roku w przez całe Giro jechał blisko najlepszych. Długo dotrzymywał  im koła jak kiedyś na Majorce Contadorowi. W klasyfikacji generalnej poprawił wynik sprzed roku – był szósty, wśród młodzieżowców trzeci, za zwycięzcą wyścigu Nairo Quintaną i włoską rewelacją Fabio Aru.

Kiedy Contador zobaczył, jak we włoskich górach radzi sobie Majka, powiedział, że chce go mieć w teamie na Tour de France. Polak czuł się jednak zmęczony, wolał odpocząć i przygotować się do Tour de Pologne. Sprawy się skomplikowały, gdy Czech Roman Kreuziger z powodu nieprawidłowości w paszporcie biologicznym nie mógł pojechać w Wielkiej Pętli. Wcześniejsze życzenie Contadora stało się rozkazem. Majka musiał wystartować we Francji.

Pierwszy tydzień przejechał na luzie. Potem skupiał się na pomocy Contadorowi. Kiedy Hiszpan się wycofał, dostał szansę, by walczyć o zwycięstwo etapowe. Dopiął swego. Radości nie było końca. Na mecie w Risoul rosyjski właściciel grupy Oleg Tinkoff popłakał się ze szczęścia. Komentujący etap w hiszpańskiej telewizji Contador na chwilę zaniemówił i od razu przesłał Polakowi gratulacje. Wiedział, kogo trzy lata temu rekomendował do zespołu.?Dziś dzień przerwy w Tour de France, a potem trudne etapy w Pirenejach.

Wyniki 14. etapu (Grenoble – Risoul, 177 km): 1. R. Majka (Tinkoff Saxo) 5:08.27; 2. V. Nibali (Włochy/Astana) 24 s., 3. J.-Ch. Peraud (Francja/AG2R) 26 s... 46. M. Kwiatkowski (Omega Pharma) 10.57... 74. B. Huzarski (NetApp) 17.30... 82. M. Gołaś (Omega Pharma) 21.41... 119. M. Bodnar (Cannondale) 25.42.

Wyniki 15. etapu (Tallard – Nimes, 222 km): 1. A. Kristoff (Norwegia/Katiusza) 4:56.43; 2. H. Haussler (Australia/IAM); 3. P. Sagan (Słowacja/Cannondale)... 31. Kwiatkowski ten sam czas... 72. Huzarski 18 s... 98. Bodnar 49 s... 137. Majka 2.33... Gołaś 12.20.

Klasyfikacja generalna: 1. Nibali 66:49.37; 2. A. Valverde (Hiszpania/Movistar) 4.37; 3. R. Bardet (Francja/AG2R) 4.50... 16. Kwiatkowski 16.54... Gołaś 1:37.39... 58. Majka 1:51.13... 89. Huzarski 2:23.09... 107. Bodnar 2:33.51.

Już w piątek, na pierwszym z alpejskich etapów, Majka pokazał, że odzyskał formę z Giro d'Italia, które ukończył na szóstej pozycji. Na 20-kilometrowym podjeździe pod Chamrousse wyprzedził go tylko lider wyścigu Vincenzo Nibali. Dzień później dał popis. Zaatakował w pojedynkę osiem kilometrów przed metą. Tym razem Nibali nie był w stanie go dogonić. Przyjechał 24 sekundy za Majką.

To było dopiero drugie zwycięstwo etapowe Polaka w 111-letniej historii Wielkiej Pętli. W 1993 roku w pirenejskiej stacji Saint-Lary-Soulan wygrał Zenon Jaskuła, który później w klasyfikacji generalnej zajął trzecie miejsce. Majka nie ma szans na tak wysoką pozycję w tym roku (traci ponad półtorej godziny do prowadzącego), ale w przyszłości jak najbardziej. – To zawodnik, który może wygrać wielki tour – mówi dyrektor sportowy jego grupy, Duńczyk Bjarne Riis.

Pozostało 90% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl