Reklama
Rozwiń

Rekin z Messyny - sylwetka Vincenzo Nibalego, zwycięzcy Tour de France

Vincenzo Nibali | Od dawna nikt nie wygrał Tour de France tak zdecydowanie.

Publikacja: 27.07.2014 21:10

Vincenzo Nibali (z prawej) i Rafał Majka. Dwaj bohaterowie wyścigu – włoski i polski

Vincenzo Nibali (z prawej) i Rafał Majka. Dwaj bohaterowie wyścigu – włoski i polski

Foto: AFP, Lionel Bonaventure Lionel Bonaventure

Włoch jest szóstym zawodnikiem, który zgarnął kolarskiego Wielkiego Szlema, wygrywając trzy wielkie wyścigi: Giro d'Italia, Tour de France i Vueltę a Espana. Przed nim tej sztuki dokonali: Jacques Anquetil (trzecie zwycięstwo w 1963 roku), Felice Grimondi (1968), Eddy Merckx (1973), Bernard Hinault (1980) i Alberto Contador (2008).

Nibali urodził się cztery lata po triumfie Hinault w Giro w 1980 roku. Nie oznacza to wcale, że nie oglądał tego wyścigu i nie zna historii Francuza. – Z ojcem pasjonowałem się kolarstwem. Godzinami oglądaliśmy na wideo wyścigi z udziałem Merckxa, Gimondiego, Saronniego, Mosera. Mogę też opowiedzieć o Hinault, Bobecie, doskonale znam ich życiorysy – opowiadał zwycięzca Tour de France dziennikowi „L'Equipe".

Ojciec Nibaliego miał ułatwione zadanie. W centrum Messyny wraz z żoną prowadził sklep z bibelotami, książkami i wypożyczalnię kaset wideo. Na półce stały też filmy z nagraniami dawnych wyścigów. Później półka została przeniesiona do domu. W dobie internetu wypożyczalnia bowiem padła. Dziś papa Salvatore ogląda współczesne wyścigi, w których ściga się i wygrywa syn.

Ameryka w Toskanii

Vincenzo nie byłby tu, gdzie jest, gdyby pasja ojca ograniczała się tylko do pokazywania małemu chłopcu dawnych wyścigów. Jeździł z nim na wycieczki rowerowe, a kiedy się okazało, że syn ma talent, sprawił mu przepiękną szosówkę – czerwone pinarello. Kilka tygodni później tegoroczny zwycięzca Tour de France w pierwszym w życiu wyścigu zajął drugie miejsce.

Ojciec zaczął go wozić po wszystkich lokalnych zawodach dla dzieciaków. Pokonywali setki kilometrów. Jeździli do Katanii, Palermo, Syrakuz. – W naszym regionie nie mogliśmy spodziewać się pomocy. Musieliśmy sobie radzić sami. Aby ograniczyć koszty, często jedliśmy i spaliśmy we własnym samochodzie – opowiada Nibali junior. W niczym mu to nie przeszkadzało. Wygrywał. Pewnego dnia wyrwali się całą rodziną do Toskanii. Tam Vincenzo odniósł zwycięstwo w najpoważniejszym juniorskim wyścigu – Coppa Mazzola-Valli.

Od razu dostał ofertę przeprowadzki do klubu z okolic Florencji. Nie wahał się ani chwili. Jeszcze nie miał 16 lat. Dopełniło się powiedzenie o Sycylijczykach. – Dzielą się na tych, którzy zostają w rodzinnych stronach, albo wyjeżdżają najczęściej do Ameryki. Dla Vincenzo Toskania była Ameryką – mówi Marco Bonnargio, dziennikarz „Corriere della Sera" pochodzący z Sycylii.

Właściciel nowej grupy Mastromarco Carlo Franceschi był dla niego jak ojciec. Przez dziewięć lat Nibali mieszkał w jego domu.  – To on mnie budził do szkoły – opowiada dziś włoski kolarz.

Ale na początku różowo nie było. – Przecież nie działał Skype, internet, wszystkie te wynalazki komunikacyjne, które skracają dystans. A podróż pociągiem z Reggio di Calabria do Florencji trwała czasami 13 godzin. Cierpiałem z tęsknoty za rodziną – opowiada dziś.

Ale warto było. W 2005 roku podpisał pierwszy zawodowy kontrakt z grupą Fassa Bortolo, po jej bankructwie przeniósł się do Liquigas. To w tym zespole odnosił pierwsze sukcesy, przełomowy okazał się rok 2010. Wstąpił na podium w Giro, pokonując o kilkanaście sekund Michele Scarponiego, we wrześniu wygrał pierwszy z wielkich tourów – Vueltę a Espana. Wkroczył do grona gwiazd.

Od ubiegłego roku jego pracodawcą jest kazachski zespół Astana. Podstawowy kontrakt gwarantuje mu trzy miliony euro. Przeniósł się z Toskanii do Lugano, jeździ – ku zgrozie skromnych do dziś rodziców – luksusowym porsche, nosi drogie zegarki, ale nie poszedł do tej grupy tylko za pieniędzmi. Jej patronem i wielkim kibicem jest prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew, ale – co najważniejsze w tym wypadku – jednym z dyrektorów sportowych były szef Marco Pantaniego – Giuseppe Martanelli.

To on sprowadzał do Astany kilku Włochów, m.in. Michele Scarponiego i rewelacyjnego w tegorocznym Giro (trzecie miejsce) Fabio Aru. Postanowił z kazachskiego zespołu uczynić włoski, a na lidera wyznaczył Nibaliego. Polecił zatrudnić jego osobistego trenera Paolo Slongo i masażystę Michele Palliniego. Obaj – podobnie jak Martinelli – są nie tylko Włochami, ale Sycylijczykami. Nibali nie czuje się w grupie Astana oddalony od małej ojczyzny tak bardzo jak za młodych lat we Florencji.

Menedżer generalny, mistrz olimpijski z Londynu Aleksander Winokurow miał w ojczyźnie z powodu włoskiej opcji wiele przykrości, ale dziś triumfuje. Nibali wygrał w ubiegłym roku Giro, w tym zgodnie ze swoim przydomkiem – Rekin z Mesyny – rozerwał na strzępy rywali w Tour de France.

Dawno nie było tak przekonującego zwycięstwa w Wielkiej Pętli. Nawet Lance Armstrong na dopingu nie wygrywał z taką przewagą. Nibali wyprzedził drugiego w klasyfikacji generalnej Francuza Thibaut Pinot o blisko osiem minut. W XXI wieku nie było takiej różnicy czasu między pierwszym i drugim kolarzem. Aż 18 razy Nibali jechał w żółtej koszulce lidera. Wygrał cztery etapy, co nie zdarzyło się zwycięzcy Tour de France (nie biorąc pod uwagę wymazanych z rejestrów sukcesów Armstronga) od 1984 roku.

Tylko trzech kolarzy potrafiło w Wielkiej Pętli trzykrotnie podczas jednej edycji triumfować podczas górskich etapów – Fausto Coppi, Joop Zoetemelk i Laurent Fignon (oczywiście znów nie licząc Armstronga).

Kłopotliwe pytania

Ale dziennikarze i eksperci stawiają znaki zapytania. Jak to w kolarstwie bywa, pytają przede wszystkim o doping. W dzienniku „Le Monde" były trener grupy Festina Antoine Vayer, jako ponadludzkie określił możliwości fizyczne Nibaliego, liczoną w wattach moc kolarza podczas górskich etapów. Są tacy, co przypominają współpracę z doktorem Michele Ferrarim (tym od Armstronga). Inni mają czysto sportowe wątpliwości, czy rzeczywiście kolarz Astany był najlepszy, skoro został w decydującej fazie wyścigu bezwielkich rywali – Chrisa Froome'a i Alberto Contadora, którzy po upadkach musieli się wycofać.

Na wszystkie kłopotliwe pytania Sycylijczyk odpowiada cierpliwie. Mocno potępia zakazane praktyki, ale jednocześnie broni kolarzy o wątpliwej reputacji, nieżyjącego już Pantaniego, zdyskwalifikowanego za doping Danilo Di Lucę. – Mam nadzieję, że Froome i Contador wystartują w przyszłym roku – mówi Nibali.

Tour de france

>Wyniki 20. etapu (Bergerac - Périguex, 54 km – jazda ind. na czas): 1. T. Martin (Niemcy/Omega-Pharma) 1:06.21; 2. T. Dumoulin (Francja/Giant-Shimano) 1.39; ?3. J. Bárta (Czechy/NetApp) 1.47... 14. M. Bodnar (Cannondale) 3.13... ?42. B. Huzarski (NetApp) 5.19... 53. M. Kwiatkowski (Omega-Pharma) 6.02... ?58. R. Majka (Tinkoff-Saxo) 6.10... 93. M. Gołaś (Omega-Pharma) 7.29.

>Wyniki 21. etapu (Evry – Paryż, 137 km): 1. M. Kittel (Niemcy/Giant) 3:20.50; 2. A. Kristoff (Norwegia/Katiusza); 3. R. Navardauskas (Litwa/Garmin) ten sam czas.

>Klasyfikacja generalna: 1. V.Nibali (Włochy/Astana) 89:58.46; 2. J-Ch. Péraud (Francja/AG2R) 7.52; 3. T. Pinot (Francja/FDJ) 8.24; 4. A. Valverde (Hiszpania/Movistar)9.55; 5. Tejay Van Garderen (USA/BMC) 11.44...

>Miejsca Polaków: 28. M. Kwiatkowski 1:20.49... 44. R. Majka 2:17.53... ?55. M. Gołaś 2:49.03...68. B. Huzarski 2:58.00... 112. M. Bodnar 3:52.52.

>Zwycięzcy klasyfikacji. Górska – R. Majka; punktowa (sprinterów) – P. Sagan (Słowacja); młodzieżowa – T. Pinot (Francja)... 3. M. Kwiatkowski; drużynowa – AG2R.

Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025