Od dawna się zastanawiałem, na czym polega internetowa popularność tego młodego człowieka, co sprawia, że ludzi interesuje to, co powie, choć zwykle słyszą tylko infantylny rechocik i głupawe dowcipy. Żyła cofa nas do czasu, gdy sportowiec jako osoba i sport jako dziedzina kojarzyły się z prymitywem.
My, dziennikarze sportowi, też obrywaliśmy rykoszetem. W polskim filmie lub książce, jeśli akcja działa się w redakcji i szef – niezadowolony z pracy dziennikarza – chciał go ukarać, to zwykle groził mu zesłaniem do działu sportowego, tj. tam, gdzie myśleć nie trzeba.
Ten stereotyp się zmienił (mam przynajmniej taką nadzieję) dzięki nowym pokoleniom dziennikarzy, ale także dzięki sportowcom coraz lepiej przygotowanym do zawodowej i medialnej kariery, choć oczywiście wciąż zdarzają się takie dinozaury jak tenisista Jerzy Janowicz.
Piotr Żyła cofa nas do czasu, gdy sportowiec kojarzył się z prostakiem
Żyła na pytanie dziennikarza TVP, dlaczego nie leci na zagraniczne konkursy, odpowiedział, że to daleko i może lepiej zostać w domu, bo mogą nas zestrzelić. A potem po swojemu zarechotał... Na szczęście rozmawiał z człowiekiem mądrym i doświadczonym. Maciej Jabłoński znalazł jedyną możliwą ripostę na taki żarcik, powiedział „Wypluj te słowa", za co należą mu się brawa. Gdyby Żyła trafił na kogoś podobnego do siebie albo mniej obytego przed kamerą i ze słabszym refleksem, jego bezmyślność odbiłaby się większym echem.