W marcu ta wiadomość przeszła niemal niezauważona. Francuska firma Amaury Sport Organisation (ASO) dokupiła 51 procent akcji hiszpańskiej firmy Unipublic i stała się jedynym właścicielem organizatora jednego z trzech wielkich tourów Vuelta a Espana, 49 procent akcji ASO nabyła już sześć lat wcześniej. Jedną z pierwszych decyzji jedynego udziałowca Vuelty było wyznaczenie miejsca startu hiszpańskiego wyścigu za trzy lata we francuskiej miejscowości Nimes.
ASO to jedna z najpotężniejszych sportowych korporacji. Zarządza maratonem paryskim, wyścigiem samochodowym Paryż–Dakar, zawodami żeglarskimi, najbardziej prestiżowymi imprezami golfowymi we Francji. W kolarstwie staje się niemal osobnym gospodarczym bytem, i to w globalnej skali.
Ręce na kierownicy
Flagowym produktem firmy jest oczywiście Tour de France, w tym roku kupiła Vueltę. Od lat niczym bezwzględny drapieżnik zgarnia kolejne kolarskie łupy: Critérium du Dauphiné, Paryż–Nicea, które uratowała przed bankructwem, belgijskie klasyki Liège–Bastogne–Liège i Fleche Wallonne (Strzała Walońska), a wcześniej Paryż–Roubaix i Paris–Tours.
Projekt ASO nie ogranicza się do Europy. Francuska korporacja stoi za organizacją wyścigów dookoła Kataru, Omanu, Pekinu, wykupiła również prawa do transmisji telewizyjnych z Tour de California.
Włoska RCS Sport należąca do grupy medialnej RCS Media Group wygląda na tle francuskiej konkurencji jak ubogi krewny. Od lat organizuje Giro d'Italia, Milan–San Remo, Tirreno–Adriatica i Il Lombardia (dawniej Giro di Lombardia), ale dopiero niedawno zaczęła prowadzić bardziej agresywną politykę, podobną do tej, jaką uprawia ASO. Stara się wylansować nowe wyścigi z ciekawym pomysłem, takie jak Strade Bianche (na niektórych odcinkach prowadzący przez szutry w Toskanii), który wygrał w tym roku Michał Kwiatkowski, czy Roma Maxima (wokół zabytków starożytnego Rzymu). Ale Włosi muszą uważać. RCS Sport dementowało już informację o tym, że Francuzi chcą wykupić również tę firmę.