Czy sportowiec sprzeda każdy towar? Puszka białej farby może się kojarzyć z białymi liniami kortu – czy dlatego najlepszy polski tenisista promuje dziś artykuły budowlane? Dobry specjalista od marketingu potrafi uzasadnić wszystko ?– zapewniają fachowcy. A widz nie dowie się, czy o wyborze bohatera zdecydowały badania rynku, relacje biznesowe czy też upodobania właściciela lub menedżera w firmie.
– Wszystko powinno się zaczynać od produktu – podkreśla Jarosław Koć, copywriter, autor kampanii reklamowych z udziałem Adama Małysza i Dariusza Michalczewskiego. ?– Jeżeli uznam, że do danego produktu pasuje ten, a nie inny zawodnik, a pomysł zaakceptują agencja oraz klient, to zaczynamy działać. W praktyce odbywa się to czasem po amatorsku – przez więzi towarzyskie, rodzinne, sympatie prezesa... co widać później na ekranie. Najczęściej jednak to świadomy wybór, który trzeba klientowi uzasadnić.
Kampania farb firmy Atlas przeszłaby pewnie bez echa, jednak rozgłosu nadała jej nerwowa wypowiedź bohatera, Jerzego Janowicza, podczas meczu o Puchar Davisa Polska – Chorwacja.
Słowa o braku pomocy państwa dla sportowców i o studentach, którzy uczą się tylko po to, by jak najszybciej wyjechać z kraju, przysporzyły bólu głowy paru osobom, także sponsorom tenisisty. Reakcja była błyskawiczna – w kolejnej reklamówce farb Janowicz trenował w szopie (na co skarżył się podczas wspomnianej konferencji prasowej). Bombę udało się rozbroić.
– Odpowiednie osoby w firmie wykazały się kreatywnością i szybkością działania, co świadczy o profesjonalizmie ?– uważa Piotr Matecki, prezes firmy Sportwin działającej na rynku marketingu sportowego. – Inna sprawa, czy szopa pasuje do Janowicza, ale to już jego zmartwienie. Jeśli zgodził się na taką formę, to sam już nie wiem, z czym chce być kojarzony. Jest wyraźnie zagubiony ?– albo brakuje mu menedżera, albo chce wykorzystać swoje pięć minut i wyssać z rynku, co się da. To błąd najczęściej popełniany przez sportowców i ich menedżerów, jeśli ich mają. Tymczasem zawodnik jest tylko narzędziem w rękach biznesu, a biznes nie będzie się martwił o jego wizerunek za rok, dwa.