- Od trzech lat wspomagam się kreatyną. Kiedy powiedziałem o tym mojej narzeczonej, stwierdziła: „Przecież to doping!". Musiałem jej wytłumaczyć, że kreatyna nie jest nielegalna ani niebezpieczna i że dzisiaj stosują ją wszyscy. Próbujemy wszystkich dozwolonych metod - zwierzył się 23-letni Florent Manaudou Gaetanowi Morinowi z „Le Parisien".
Wyznanie wywołało spore kontrowersje, nie tylko we Francji, gdzie złoty medalista olimpijski z Londynu reklamuje suplementy diety. Zawrzało w całym świecie pływackim, który od 2010 r. zakazał zmniejszających opory wody poliuretanowych kostiumów jako niezgodnych z zasadami sportu. Pojawiły się podejrzenia, że wynik 21.34 na 50 m kraulem, który przyniósł Manaudou olimpijskie złoto, to efekt wspomagania farmakologicznego. Podobnie jak jego sylwetka - przy wzroście 199 cm pływak waży 99 kg, a muskulaturą przypomina kulturystę.
Choć Światowa Agencja Antydopingowa WADA nie wpisała kreatyny na listę substancji zabronionych, ma opinię środka „na granicy dopingu". Przez chemików nazywana kwasem ?-metyloguanidynooctowym, powstaje podczas przemiany materii i występuje głównie w mięśniach i ścięgnach. Odgrywa zasadniczą rolę w przemianach chemicznych umożliwiających skurcz mięśniowy. Jej zażywanie sprawia, że organizm może sobie pozwolić na większy wysiłek.
Wyznanie Manaudou, brata legendarnej Laure, która zdobyła trzy medale olimpijskie na Igrzyskach w Atenach w 2004 r., rzuciło się cieniem na całą reprezentację Francji, w szczególności zaś na kolegów Florenta z marsylskiego klubu pływackiego - nietrenującego już siedmiokrotnego mistrza olimpijskiego Fredericka Bousqueta, multimedalistę mistrzostw świata Camille'a Lacourta i dwukrotnego mistrza olimpijskiego Fabiena Gilota.
Z sierpniowych mistrzostw Europy w Berlinie Manaudou przywiózł cztery medale - na 50 i 100 m st. dowolnym, 50 m st. motylkowym i w sztafecie 4x100 m st. dowolnym. Kto wie, czy w wyścigu na 50 m st. dowolnym wyprzedził srebrnego medalistę Konrada Czerniaka nie tyle „o włos", co „o kreatynę"?