Kiedy grał w Zniczu? Miał jedno: żeby zamienić mu klub na lepszy. Pieniądze były na drugim planie. Podał nawet kwotę, jaką chciałby zarabiać, ale na poziomie ekstraklasy należała raczej do symbolicznych. W Zniczu zarabiał bodajże 2 tysiące złotych. W Lechu dostał więcej, niż chciał. Wiedział, że jeśli będzie dobry, pieniądze same przyjdą. Trzeba tylko na nie zapracować. Pod tym względem Lewandowski jest przeciwieństwem zdecydowanej większości polskich piłkarzy i ich agentów, którzy przy transferach kierują się nie dobrem zawodnika, tylko pieniędzmi, jakie mogą szybko zarobić. To ma krótkie nogi.
Ile Lewandowskiemu zapłacił Bayern?
Szczegóły transferu ujawnię dopiero w swojej książce, której jeszcze nie zacząłem pisać. Teraz mogę powiedzieć tylko tyle, na ile pozwala mi etyka zawodowa. Bayern był jednym z pierwszych klubów niemieckich, jakie złożyły Robertowi propozycję. Ale jego rozwój był wyjątkowo szybki i ustawiła się po niego kolejka. Chciały go takie kluby, jak Manchester United i Manchester City, Liverpool, Chelsea, Real Madryt, Atletico Madryt, Juventus Turyn... Z wielkich klubów europejskich chyba tylko Barcelona nie złożyła mu propozycji, ale w jej koncepcji nie było środkowego napastnika. Zlatan Ibrahimović się tam nie sprawdził.
Ale Pep Guardiola przyszedł do Bayernu i teraz stawia na Lewandowskiego.
Uznał widocznie, że takiego zawodnika musi wykorzystać. W rozmowach ze strony Bayernu uczestniczył jeszcze poprzedni dyrektor sportowy Christian Nerlinger. Potem rozmawialiśmy z Matthiasem Sammerem i obydwoma prezesami: Ulim Hoenessem i Karlem-Heinzem Rummenigge. Oczywiście pierwsza oferta, sprzed kilku lat, nie mogła zostać przez nas zaakceptowana, bo cena Roberta na rynku znacznie wzrosła. Bayern to rozumiał. Nikt nie lubi wydawać więcej pieniędzy, niżby chciał, ale w tym wypadku narada wewnątrz klubu trwała kwadrans. Przyjemnie się robi interesy z poważnymi biznesmenami.
To prawda, że zanim podjęliście wspólnie decyzję, oglądał pan w akcji różne drużyny pod kątem ewentualnej gry Roberta?