Kobieca reprezentacja Afganistanu w kolarstwie trenuje przed świtem albo po zmroku, aby uniknąć męskich obelg i lecących kamieni. Mimo to nastolatki jeżdżą po kilka godzin dziennie, godząc to z nauką i licząc na olimpijski start. Z opowieści zawodniczek, które starają ukryć kobiecość pod kaskami i luźnymi dresami, wynika jasno, że sport nie jest łatwym wyborem dla kobiet z krajów rządzonych przez radykalnych islamistów.
Czasem kajdany udaje się poluzować, jak w 2004 roku, gdy po trzyletnim wykluczeniu z olimpijskiej rywalizacji Afganistan wysłał do Aten dwie zawodniczki. Na igrzyskach w Londynie wystąpiły m. in. Sarah Attar i Wojdan Shaherkani, pierwsze w historii olimpizmu reprezentantki z Arabii Saudyjskiej (w lekkoatletyce i dżudo) oraz Tahmina Kohistani, afgańska sprinterka.
Można mówić o poprawie, bowiem cztery lata wcześniej inna Afganka zakwalifikowana do olimpijskiego startu, Mehboba Ahdyar, nie wytrzymała lawiny gróźb ze strony radykałów, uciekła z obozu treningowego we Włoszech i – jak się przypuszcza – poprosiła o azyl polityczny w Norwegii.
W jednych krajach kobiety nie mogą swobodnie uprawiać sportu, w innych – oglądać. Z więzienia w Iranie wyszła właśnie 26-letnia Ghoncheh Ghavami zatrzymana w czerwcu za chęć kibicowania na meczu siatkarzy.
Ghavami była więziona od czerwca, gdy została zatrzymana w Teheranie przed meczem Ligi Światowej pomiędzy Iranem a Włochami. Przez cztery miesiące przetrzymywano ją bez wyroku, później dowiedziała się, że skazano ją na rok więzienia. Zarzut: szerzenie antyustrojowej propagandy. Nie wiadomo jednak, czy werdykt został formalnie ogłoszony, dlatego nie było możliwości złożenia apelacji.