Niedawno został odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Od 12 lat wygrywa prawie wszystkie zawody, w których uczestniczy: krajowe czy międzynarodowe – bez różnicy. Jest dziesięciokrotnym mistrzem świata, pięciokrotnym mistrzem Europy, zwycięzcą Światowych Igrzysk Sportów Lotniczych. W tym roku wywalczył dwa srebrne medale: najpierw w Alpach podczas światowych finałów Grand Prix, następnie w mistrzostwach świata w Finlandii. Jest liderem światowej listy rankingowej. Na przełomie 2013 i 2014 roku latał szybowcem nad Himalajami. Znowu był pierwszy – nikt przed nim się na to nie odważył.
Przed 16. rokiem życia uprawiał żeglarstwo i też wygrywał. Zdobywał tytuły młodzieżowego mistrza Polski i został powołany do kadry narodowej. Po zawodach w Anglii odbierał puchar od księżnej Diany. Potem zamienił żaglówkę na szybowiec.
Szybownictwo to bardzo wymagająca dziedzina.
– Liczą się sprawność, wiedza i doświadczenie, ważną rolę odgrywa silna psychika. Pilot musi być trochę zadziorny, czasami ryzykować, analizować sytuację meteo i przebieg wyścigu oraz przewidywać, czy jego działania mają szanse powodzenia – mówi „Rz" Sebastian Kawa. – Szybowiec leci zwykle z prędkością 170–230 kilometrów na godzinę, przez komin termiczny przelatuje w ciągu trzech sekund i to jest czas na decyzję, a możliwości jest mnóstwo – dodaje. Meteorologia, nowinki techniczne, technologia produkcji szybowca – to wszystko ma znaczenie.
Mistrz pracuje w szpitalu
Kto pamięta, że szybownictwo było w Polsce sportem narodowym? Przed wojną i jeszcze trzy dekady po niej Polacy odnosili sukcesy i chwalili się wzorowym szkoleniem młodzieży. Obecnie zainteresowanie szybownictwem wygląda marnie, mimo że to sport szalenie efektowny: nowe technologie telewizyjne i kamery umieszczone w szybowcach sprawiają, że na tle pięknych gór i krajobrazów ogląda się fascynujący wyścig maszyn, które – wbrew pozorom – mkną w powietrzu z ogromną prędkością. A na koniec – trawestując powiedzenie o niemieckich piłkarzach – i tak wygrywa Sebastian Kawa.