Świat nie bardzo chce pamiętać, że to Polacy jako pierwsi rozgryźli Enigmę, a Mikołaj Kopernik i Maria Skłodowska-Curie to Polacy. Jest jednak pewna dziedzina, w której zorientowani w temacie Amerykanie, Francuzi czy Niemcy nie mają wątpliwości, że logiczne myślenie to polska domena. Jest nią brydż sportowy. 15. olimpiada brydżowa, zwana też światowymi igrzyskami brydżowymi, odbędzie się w przyszłym roku we Wrocławiu. Wśród faworytów będą Polacy.
Brydż sportowy to tzw. brydż porównawczy. Wyniki nie zależą od tego, jaką kto otrzyma kartę, lecz od tego, co z daną – silniejszą czy słabszą – kartą zrobi. Na olimpiadzie brydżowej na jednym stole para zawodników z danego kraju gra dokładnie takimi samymi kartami, jakimi na drugim stole – oczywiście w innym pomieszczeniu, tzw. pokoju zamkniętym – gra para z drużyny rywali. I na odwrót.
Potem wyniki się porównuje. I z tych porównań biorą się wyniki.
Polacy są aktualnymi mistrzami świata teamów w formule open, a w ciągu prawie 60 lat reprezentanci Polski zdobyli w sumie 142 medale imprez o światowej i europejskiej randze mistrzowskiej, sięgnęli po praktycznie wszystkie możliwe tytuły – w tym ten najcenniejszy: mistrzostwo olimpijskie zdobyte w 1984 roku w Seattle.
Wśród złotych medalistów z Seattle był 29-letni wtedy Piotr Gawryś, młody brydżowy geniusz z Warszawy. Kilka miesięcy temu Gawryś zdobył w Chinach złoto otwartych mistrzostw świata, grając w parze z 18-letnim wrocławianinem Michałem Klukowskim, nową wielką nadzieją polskiego brydża, najmłodszym mistrzem świata w historii. Wiele wskazuje na to, że para Gawryś – Klukowski będzie też w składzie reprezentacji Polski na przyszłorocznej olimpiadzie we Wrocławiu. Ale o sukces nie będzie łatwo. Włosi, Amerykanie, Norwegowie, Szwedzi, Holendrzy, Francuzi, Anglicy – wszystkie te nacje też mają wielką ochotę na olimpijskie triumfy.