Taki wniosek płynie z pierwszego czytania projektu ustawy o ochronie sygnalistów, które odbyło się w środę na posiedzeniu sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Katalog naruszeń, które mogą być przedmiotem zgłoszenia sygnalisty od początku budzi kontrowersje. Obecny rząd przygotowując projekt rozważał w tym obszarze dwa warianty. Pierwszy polegał na otwarciu katalogu naruszeń, które może zgłosić sygnalista i podlegać ochronie. Nie byłyby to tylko przypadki wyczerpująco wyliczone w ustawie. Dzięki temu sygnalista nie musiałby przed podjęciem działań dokonywać szczegółowej analizy pod tym kątem. Drugi wariant polegał na pozostawieniu katalogu zamkniętego, ale rozszerzeniu go o wybrane regulacje ponad te wymienione w dyrektywie.
Ostatecznie rząd zdecydował się na drugą opcję. I uzupełnił zakres przedmiotowy m.in. o prawo pracy. A to w ocenie biznesu może powodować zagrożenia.
Czy procedura dla sygnalistów będzie nadużywana?
Katarzyna Siemienkiewicz z Pracodawców RP mówiła w tym kontekście o wypaczeniu instytucji sygnalisty poprzez skupienie się na sprawach związanych z zatrudnieniem, a nie na naruszeniach prawa publicznego. Zwracała też uwagę, że może się okazać, że przepisy ustawy będą wykorzystywane niezgodnie z ich przeznaczeniem, np. do uzyskania ochrony przed zwolnieniem.
- W takim wypadku skutki takiego rozwiązania zostaną przerzucone na firmy, bowiem to one poniosą koszty zwiększonej liczby pracowników chronionych – wskazywała.