Hasło: Świerczok. Odzew: Bezczelny, przekonany o własnej wartości dzieciak. Do Niemiec pojechała z nim mama, a klub do sztabu szkoleniowego dołączył trenera Artura Płatka – znajomego prezesa Kaiserslautern Stefana Kuntza.
Świerczoka w Polsce mało kto kojarzy. Pojawił się nagle, Polonii spadł z nieba. Dzięki ponad 400 tysiącom euro, które za niego dostanie, klub z Bytomia może wydostać się z długów.
Urodził się w Tychach i zanim trafił do Bytomia, jako junior ćwiczył w MK Górnik Katowice, SMS Kraków i Cracovii. W Tychach jako dzieciaka wyrzucono go z klubu, bo spóźnił się z wakacji. W Krakowie chodził na mecze seniorów Cracovii, dopingował ich, nosząc na szyi szalik z napisem obrażającym Wisłę.
Jeszcze w poprzednim sezonie zazwyczaj był rezerwowym w Młodej Ekstraklasie. Kiedy dostał szansę wyjazdu na zgrupowanie do Turcji z pierwszą drużyną, okazało się, że nie ma paszportu. Polonia spadła z Ekstraklasy, zadłużony po uszy klub szukał oszczędności i Świerczok trafił do pierwszej jedenastki. Sam wybrał sobie koszulkę z numerem dziesięć, przedstawiał się dziennikarzom, chętnie udzielał wywiadów. Czasami mówił nawet, ile strzeli goli w najbliższym meczu. Najciekawsze, że z danego słowa się wywiązywał. 12 goli na zakończenie rundy dało mu pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców I ligi.
– Przestańmy wreszcie sprzedawać Świerczoka, bo tylko mu zaszkodzimy. To na razie tylko dobry materiał na piłkarza – mówił Dariusz Fornalak, trener Polonii, która jest przedostatnia w tabeli.