„Lewandowski i Goetze zatańczyli z Fuerth" – napisał po zwycięstwie mistrzów Niemiec 3:1 „Kicker". Już w trzeciej minucie polsko-niemiecki duet dał Borussii prowadzenie. Mario Goetze wpadł w pole karne, od jego zwodów obrońcom zakręciło się w głowach, piłka trafiła pod nogi Roberta Lewandowskiego i było 1:0.
Ale sobotnie popołudnie należało też do wracającego po kontuzji Kuby Błaszczykowskiego. Polak jak zwykle był dla przeciwników za szybki, wywalczył rzut karny, który pewnie wykorzystał Lewandowski, a potem asystował przy golu Goetzego. Z boiska zszedł w 83. minucie, Lewandowski i Łukasz Piszczek grali do końca. Borussia w tabeli nadal jest czwarta, do Bayernu, który bez m.in. Francka Ribery'ego i Arjena Robbena zremisował w Norymberdze 1:1, traci 9 punktów.
Dla innych reprezentantów Polski w Bundeslidze nie był to udany weekend. Przegrał i Hannover 96 (1:2 z Freiburgiem), i Mainz (0:1 w Hamburgu). Artur Sobiech grał pół godziny, Eugen Polanski został zmieniony w 73. minucie. Sebastian Boenisch zwycięstwo kolegów z Bayeru Leverkusen nad Schalke (2:0) oglądał z ławki.
Szczęśliwy powrót do Arsenalu po kontuzji miał Wojciech Szczęsny. Mecz z Tottenhamem (5:2) zaczął się źle, już po dziesięciu minutach Polak musiał wyciągać piłkę z bramki: ze strzałem Jermaine'a Defoe jeszcze sobie poradził, ale przy dobitce Emmanuela Adebayora był bez szans. Napastnik z Togo zdobywał kiedyś gole dla Arsenalu, każdy jego przyjazd na stadion Emirates wzbudza emocje, bo rozstał się z klubem w złym stylu. Gdy kilka minut później dostał czerwoną kartkę za faul na Santim Cazorli, na trybunach wybuchła radość.