Trudna praca w biednym klubie może się opłacić. Taką drogą ostatnio Waldemar Fornalik doszedł do fotela selekcjonera reprezentacji. Nie miał zbyt wielu pieniędzy, zbierał zawodników z wyprzedaży, dawał szansę tym, którzy nie mieli miejsca gdzie indziej i nie bali się zaryzykować. Od kilku lat Ruch Fornalika grał co raz lepiej, a w zeszłym sezonie zdobył wicemistrzostwo Polski.
Teraz tą samą drogą podąża Adam Nawałka. To szkoleniowiec, któremu najuważniej przyglądają się teraz prezesi różnych klubów ekstraklasy. Jego Górnik Zabrze gra w tym sezonie bardzo dobrze, efektownie, ale to nie jedyna zaleta pracy trenera. W czasach kryzysu umiejętność zbudowania drużyny za drobne jest bezcenna, a dodatkowo Nawałka pozwala klubom zarabiać na transferach.
Występy w Górniku wypromowały kilku zawodników, na których Górnik już zarobił (Arkadiusz Milik), bądź w przyszłości może zarobić (Prejuce Nakoulma, Adam Danch, czy bramkarz Łukasz Skorupski).
W Zabrzu wielkich pieniędzy nie mają, więc ewentualną ofertę dla trenera z innego klubu byłoby trudno im przebić. Nic dziwnego, że kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że propozycje chcą złożyć Śląsk Wrocław i Wisła Kraków. Oba kluby w tym sezonie grają poniżej możliwości i trenerów zdążyły już w rundzie jesiennej wymienić.