Po zwycięstwie 3:0 Legia ucieka rywalom, a Polonia przegrała 0:2 z Jagiellonią. Drużyna Jana Urbana wreszcie zagrała na miarę oczekiwań. Wygrała pewnie, zdecydowanie, nie pozwalając przeciwnikom dojść do głosu. Górnik zapowiadał walkę, ale zderzył się z Legią, dla której nie było straconych piłek. Jeśli rzeczywiście przyczyną słabej postawy piłkarzy z Warszawy we wcześniejszych meczach była presja, to w piątek zagrali, jakby jej w ogóle nie czuli.
Jak zawodowcy – wyszli na boisko, zrobili swoje, mają trzy punkty i czekają, jak w weekend zagrają inne drużyny. Urban znowu na pozycji prawego obrońcy wystawił Bartosza Bereszyńskiego, którego zimą sprowadzał do Warszawy jako napastnika. Bereszyński już po meczu z Podbeskidziem nazwany został nowym Łukaszem Piszczkiem i chociaż porównanie to jest trochę przesadzone, wygląda na to, że młody zawodnik jako jedyny z ostatniego zaciągu wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie.
Grał bardzo nowocześnie, biegał od jednego pola karnego do drugiego, nieźle dośrodkowywał, a w obronie był trudny do przejścia. Pierwszą bramkę dla Legii zdobył Marek Saganowski – z najbliższej odległości, kiedy obrona Górnika nie zdążyła się zorganizować po strzale Jakuba Koseckiego zza pola karnego. Kolejne padały po przerwie, kiedy goście próbowali odrabiać straty i nie byli już tak skoncentrowani przed własnym polem karnym. Na 2:0 podwyższył Danijel Ljuboja, wcześniej widoczny głównie po stratach piłek, ostatniego zaś gola, w doliczonym czasie gry, strzelił Władimir Dwaliszwili. Szarpał, walczył o piłkę w polu karnym i w końcu wepchnął ją do siatki. – Bardzo wysoki wynik, chociaż przebieg meczu nie wskazywał, że dla Legii będzie to łatwe i przyjemne zwycięstwo. Muszę pochwalić mój zespół za drugą połowę, przegraliśmy ją 0:2, ale moi zawodnicy po prostu zaryzykowali.
Legia wykorzystała swoje szanse, a porównując sumę umiejętności i indywidualności w zespole, drużyna z Warszawy nie ma w lidze konkurencji – mówił trener Górnika Adam Nawałka. Jego zespół przegrał trzecie spotkanie z rzędu i raczej nie ma już co liczyć na walkę o mistrzostwo Polski. Górnik jesienią grał ponad miarę swoich możliwości, na wiosnę bez Arkadiusza Milika i z Prejuce'm Nakoulmą bez formy, w niczym nie przypomina drużyny sprzed kilku miesięcy. – Byliśmy coś winni kibicom, za to co cierpieli w ostatnim spotkaniu z Bełchatowem. Pokonaliśmy drużynę, która do tej pory nie przegrała na wyjeździe, ale stanęliśmy na wysokości zadania. Byliśmy zdecydowanie lepsi. To był poziom na jakiś nas stać, jeśli tą droga pójdziemy, będziemy bliżsi celu jakim jest mistrzostwo – mówił Urban.
W drugim piątkowym meczu Polonia Warszawa przegrała z Jagiellonią Białystok 0:2. Straciła gola już w drugiej minucie i chociaż nie była gorsza od przeciwnika, grała nerwowo i szukając swoich szans, za bardzo się odsłoniła. To była druga porażka piłkarzy Piotra Stokowca z rzędu. Stokowiec przed meczem z Jagiellonią wymieniany był jako ten, który w Białymstoku może zastąpić chodzącego po cienkim lodzie Tomasza Hajtę, ale Hajto zwycięstwem uratował swoją posadę. W następnej kolejce Polonia zmierzy się u siebie z Legią.