W tym roku Brazylijczyk wraz z Bayernem Monachium wygrał Ligę Mistrzów. Jednak niewiele brakowało, a w ogóle nie biegałby po europejskich boiskach. W Brazylii rezygnowały z niego kolejne drużyny. Zainteresowania nie przejawiały Associacao Esportiva Catuenese, Galicia EC czy Capivariano FC. W końcu w Dantego przestali wierzyć także jego rodzice. Powiedzieli synowi, że mają dość marnowania pieniędzy na kolejne nieudane testy. Widocznie się nie nadaje.

- Grałem przede wszystkim na ulicy z chłopakami z sąsiedztwa. Sam musiałem dbać o swój rozwój – wspomina po latach Dante. Młody piłkarz postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Dał sobie jeszcze jedną szansę. Gdy miał 18 lat sprzedał kilka mebli z pokoju oraz to, co piłkarz ma najcenniejszego – konsolę Play Station (nawet stateczny Andrea Pirlo przyznał w autobiografii, że więcej meczów w życiu rozegrał na Play Station niż na boisku). Kupił bilet do Parany, miasta oddalonego od jego rodzinnego Salvadoru o 2500 kilometrów. Miał nadzieję, że tam znajdzie się ktoś, kto doceni jego zdolności. Poświęcenie się opłaciło. Talent obrońcy szybko został dostrzeżony przez trenera drużyny Juventude Caxias do Sul. Dante stał się podstawowym zawodnikiem swojego nowego zespołu.

W 2004 dostrzegli go skauci Lille. Ale we Francji piłkarz nie zrobił kariery. Zagrał jedynie w 12 meczach Ligue 1. Dlatego zdecydował się na transfer do Sportingu Charleroi. Dobra postawa w meczach Sportingu zaowocowała zainteresowaniem Standardu Liege. W 2007 klub kupił zawodnika, a w 2008 zdobył pierwsze od 25 lat mistrzostwo kraju, tracąc w 34 meczach jedynie 19 bramek. Brazylijczyk miał duży udział w tym sukcesie. Rok później piłkarz odszedł do drużyny niemieckiej Bundesligi – Borussii Monchengladbach. Umowa podpisana z Dantem miała obowiązywać do czerwca 2013. Jednak wcześniej piłkarza wykupił Bayern Monachium, za 4,7 miliona euro. Dante zdobył mistrzostwo kraju i wygrał Ligę Mistrzów. Zakład z losem się opłacił.