Wszystko toczy się bardzo szybko

Rozmowa z Bartoszem Bereszyńskim, prawy obrońcą Legii i reprezentacji Polski.

Publikacja: 06.06.2013 01:25

Rz: Zaczynał pan sezon jako rezerwowy napastnik Lecha Poznań, kończy – jako mistrz Polski z Legią, do tego reprezentant kraju. I to na prawej obronie.

Bartosz Bereszyński:

Moja kariera nabrała rozpędu, ale muszę do wszystkiego podchodzić z chłodną głową. Ciągle odbieram gratulacje – z Legią wygraliśmy ligę, wybrano mnie odkryciem sezonu w ekstraklasie, później przyszło powołanie do reprezentacji i wreszcie debiut z Liechtensteinem. Ale trzeba jeszcze do piątku jakoś utrzymać koncentrację, żeby postawić pieczęć na tym udanym okresie w moim życiu. Później będzie urlop, usiądę, odpocznę i będę się cieszył.

Wierzy pan w miejsce w pierwszym składzie w meczu z Mołdawią?

Oczywiście chciałbym zagrać i czuję się na siłach, ale jeśli trener zdecyduje inaczej, będę ściskał kciuki za drużynę i czekał na swoją szansę. W debiucie wypadłem chyba nieźle, ale one rządzą się swoimi prawami. Czułem się wyjątkowo, doceniony. Dostałem tylko albo aż 45 minut, żeby przekonać do siebie Waldemara Fornalika i cieszyłem się, że mam taką okazję. To był mecz oficjalny, nieważne kim był przeciwnik, niektórzy nie mają możliwości zagrania w reprezentacji przez całą karierę.

Czujecie wagę piątkowego meczu?

Wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja w tabeli i co musimy zrobić, żeby dalej liczyć się w walce o mundial. Myślę, że wygramy, mamy lepszy zespół, nie możemy tylko odpuścić rywalowi nawet na chwilę. W kadrze jest naprawdę dobra atmosfera, zresztą jest tu wielu piłkarzy Legii, więc nie miałem problemów z aklimatyzacją. Z Piotrkiem Zielińskim znam się z młodzieżówki, fajnie, że zadebiutowaliśmy w tym samym spotkaniu.

Przyzwyczaił się pan już do nowej pozycji?

Nie żałuję zmiany, jeśli wszystko potoczy się zgodnie z planem, po latach będę dziękował Janowi Urbanowi, że wymyślił mnie na nowo. Jeśli ktoś na spokojnie przeanalizuje mój sezon, to dojdzie do wniosku, że to było szaleństwo. Najpierw transfer z Lecha do Legii, później zmiana z napastnika na obrońcę, naprawdę dużo się działo, ale wszystko z korzyścią dla mnie. Jak widać zrobiłem jakiś tam postęp. W nowym klubie szybko się odnalazłem i udało się zakończyć sezon na pierwszym miejscu. Nie sądziłem, że to wszystko tak szybko się potoczy.

Mówią o panu: „nowy Łukasz Piszczek". To dobrze?

Nie bardzo lubię takie porównania. Łukasz PIszczek ciężko pracuje na swoje nazwisko, a ja nazywam się Bartosz Bereszyński, idę swoją drogą i niech tak zostanie.

—rozmawiał w Krakowie   Michał Kołodziejczyk

Piłka nożna
Dembele. Geniusz z piłką przy nodze
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona z piekła do nieba i z powrotem, Inter pierwszym finalistą
Piłka nożna
Inter - Barcelona o finał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski gotowy do gry
Piłka nożna
Najszczęśliwszy człowiek na murawie. Harry Kane doczekał się trofeum
Piłka nożna
Legia z Pucharem Polski. Z kim zagra o Ligę Europy? Lista potencjalnych rywali
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku