Kiedy w szóstej minucie Olivier Giroud dał Arsenalowi prowadzenie w meczu z Aston Villą (1:3), nic nie zapowiadało kłopotów londyńczyków. Nawet wyrównujący gol Christiana Benteke z rzutu karnego jeszcze przed przerwą, podyktowany za faul Wojciecha Szczęsnego na Gabrielu Agbonlahorze.
Polak lekki strzał Benteke obronił, ale z dobitką już sobie nie poradził. Nie miał też szans przy kolejnej jedenastce, bo Belg tym razem uderzył pewnie w ten sam róg, a Szczęsny rzucił się w drugą stronę. – Sędzia liniowy powiedział mi, że nie podyktowałby drugiego karnego, więc nie rozumiem, dlaczego główny arbiter podjął inną decyzję, skoro nie mógł widzieć dokładnie, co się dzieje – denerwował się Arsene Wenger.
Skrzydeł gospodarzom to jednak nie podcięło. Grali ładnie, ale nieskutecznie.
Niesamowitym refleksem popisywał się bramkarz Aston Villi Brad Guzan. W 85. minucie dobił Arsenal debiutant, sprowadzony z Sevilli obrońca Antonio Luna, po kontrataku. Meczu nie dokończyli Koscielny (czerwona kartka), Alex Oxlade-Chamberlain, Kieran Gibbs i Bacary Sagna (kontuzje). A już w środę pierwsze spotkanie o Ligę Mistrzów z Fenerbahce, w Stambule.
Kibice Arsenalu mają dość bierności Wengera, na trybuny przynieśli transparenty z napisem „Spend, spend, spend” („Wydawaj, wydawaj, wydawaj”). Wiedzą, że bez transferów znów będzie ciężko o trofea.
– Macie, czego chcieliście, powinniście być szczęśliwi – rzucił do dziennikarzy Wenger. – Zaskoczeni? Przecież już przed sezonem nas skreśliliście. Jeśli zapytacie, czy z piłkarzami, którzy byli na boisku, mogliśmy wygrać, odpowiem: tak. Nie kupowaliśmy tylko dlatego, że nie znaleźliśmy odpowiednich zawodników. Ale brak transferów nas nie usprawiedliwia. Do końca okna zostały dwa tygodnie. Zapewniam, że będziemy jeszcze aktywni – przekonuje menedżer Arsenalu.
Anglicy występ Szczęsnego ocenili słabo. „Sky Sports” przyznał mu notę 5, gorszą dostał tylko Koscielny – 4. Polak miał trochę szczęścia: po strzale Fabiana Delpha uratował go słupek, raz pogubił się, wybiegając poza pole karne.