Przed sezonem Legia zapowiadała walkę o awans do Ligi Mistrzów. Drużynę poprowadzić mieli zawodnicy sprowadzeni przed sezonem. Helio Pinto, którzy dołączył do zespołu w czerwcu, miał zapewnić zespołowi niezbędne doświadczenie na arenie międzynarodowej. Portugalczyk w barwach Apoelu Nikozja dotarł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Nadzieje pokładano również w Henriku Ojamie, który został wypatrzony przez skautów Lecha w szkockim Motherwell, ale zdecydował się na transfer do Legii. Obaj zawodnicy nie spełnili oczekiwań kibiców.
Najwięcej pretensji po przegranym spotkaniu z Lazio padło w kierunku Ojamy, któremu kibice dawno przypięli łatkę boiskowego egoisty. Już po spotkaniu z Pogonią Szczecin trener Jan Urban zapowiedział, że musi przeprowadzić rozmowę z piłkarzem.
- Z Henrikiem będziemy musieli porozmawiać, bo tak nie może być. Tłumaczymy mu cały czas, że drużyna jest najważniejsza. Nie zabraniamy mu, by próbował swoich akcji indywidualnych, bo potrafi to zrobić, ale nie może być tak, że gra tylko i wyłącznie dla siebie. To jest gra zespołowa. Zdajemy sobie sprawę, że to jest problem nie tylko dla niego, ale również dla drużyny - powiedział po meczu Urban.
Dodatkowo warto podkreślić, że Ojamaa w ubiegłym sezonie zdobył najwięcej asyst w lidze szkockiej. Rozgrywki zakończył z wynikiem 16 decydujących podań.
- On musi inaczej na to spojrzeć. To jest gra zespołowa i jeżeli kolega jest na czystej pozycji, to lepiej mu podać... jakby podał to może bym strzelił tę bramkę. On wchodzi na boisko i ciężko określić, co on chce zrobić. Czy chce sam ten mecz wygrać? Czy ma takie założenia swoje, że bierze piłkę i wchodzi w czterech? - wypowiedział się na temat kolegi z zespołu Tomasz Brzyski.