Nie ma mocnych na Real

Drużyna z Madrytu pokonała na Anfield Liverpool 3:0. Borussia Dortmund łatwo wygrała z Galatasaray 4:0, asysta Łukasza Piszczka. Arsenal zwyciężył w Brukseli dzięki bramkom w samej końcówce.

Publikacja: 23.10.2014 00:10

Nie ma mocnych na Real

Foto: AFP

Trzy mecze, trzy zwycięstwa – tak wyglądał bilans Liverpoolu w spotkaniach z Królewskimi przed dzisiejszym wieczorem. Ku pokrzepieniu serc przypominano zakończony triumfem 1:0 w Paryżu finał Pucharu Europy z 1981 roku. Przypominano też dwumecz 1/8 finału z roku 2009, w którym Real nie potrafił strzelić Anglikom nawet gola, a stracił ich aż pięć. Ta wiara plus doping kibiców miały natchnąć gospodarzy do walki z obrońcą tytułu.

Walka od początku była jednak nierówna. Cristiano Ronaldo, którego na Anfield obawiano się najbardziej, w 23. minucie wymienił podania z Jamesem Rodriguezem i dał gościom prowadzenie. To jego 70. bramka w Lidze Mistrzów, od rekordzisty Raula dzieli go już tylko jedno trafienie. Drugiego i trzeciego gola jeszcze w pierwszej połowie strzelił Karim Benzema. I było po meczu. W powtórkę scenariusza z pamiętnego finału LM w Stambule, gdzie Liverpool po przerwie odrobił trzybramkową stratę, wierzyć mogli tylko niepoprawni optymiści. Choć skojarzenia nasuwały się same, bo na ławce rywali siedział Carlo Ancelotti, trenujący wówczas Milan.

Real jest już bardzo blisko awansu do fazy pucharowej, Liverpool o drugie miejsce będzie się bił z FC Basel i Łudogorcem Razgrad. Debiutant z Bułgarii odniósł pierwsze zwycięstwo w LM, pokonując Szwajcarów po golu w doliczonym czasie.

Borussia Dortmund może i przechodzi kryzys, ale w LM nie daje tego po sobie poznać. Wygrała już trzecie spotkanie, znów nie straciła bramki i to w gorącym Stambule. Strzeliła cztery – przy drugiej asystował Łukasz Piszczek. Awans wicemistrzów Niemiec do 1/8 finału to tylko formalność. Do rundy pucharowej zbliżył się też Arsenal. Ale w Brukseli cierpiał. Bez zawieszonego za czerwoną kartkę Wojciecha Szczęsnego i kilku kontuzjowanych zawodników do 89. minuty przegrywał z Anderlechtem 0:1. Wyrównał Kieran Gibbs, gola – być może na wagę awansu – zdobył Lukas Podolski.

3. KOLEJKA

Grupa A

Atletico Madryt – Malmoe FF 5:0 (Koke 48, Mandżukić 61, Griezmann 63, Godin 87, Cerci 90+3)

Olympiakos Pireus – Juventus Turyn 1:0 (Kasami 36)

Tabela

1. Atletico 3 6 8-3

2. Olympiakos 3 6 4-4

3. Juventus 3 3 2-2

4. Malmoe 3 3 2-7

 

Grupa B

Łudogorec Razgrad – FC Basel 1:0 (Minew 90+2). Czerwona kartka: S. Die (18, Basel)

Liverpool – Real Madryt 0:3 (Ronaldo 23, Benzema 30, 41)

Tabela

1. Real 3 9 10-2

2. Łudogorec 3 3 3-4

3. Liverpool 3 3 2-5

4. Basel 3 3 2-6

 

Grupa C

Bayer Leverkusen – Zenit Sankt Petersburg 2:0 (Donati 58, Papadopoulos 63). Czerwona kartka: Wendell (79, Bayer)

AS Monaco – Benfica Lizbona 0:0. Czerwona kartka: L. Lopez (76, Benfica)

Tabela

1. Bayer 3 6 5-2

2. Monaco 3 5 1-0

3. Zenit 3 4 2-2

4. Benfica 3 1 1-5

 

Grupa D

Anderlecht Bruksela – Arsenal 1:2 (Najar 71 - Gibbs 89, Podolski 90+1)

Galatasaray Stambuł – Borussia Dortmund 0:4 (Aubameyang 6, 18, Reus 41, Ramos 83)

Tabela

1. Borussia 3 9 9-0

2. Arsenal 3 6 6-4

3. Anderlecht 3 1 2-6

4. Galatasaray 3 1 2-9

Trzy mecze, trzy zwycięstwa – tak wyglądał bilans Liverpoolu w spotkaniach z Królewskimi przed dzisiejszym wieczorem. Ku pokrzepieniu serc przypominano zakończony triumfem 1:0 w Paryżu finał Pucharu Europy z 1981 roku. Przypominano też dwumecz 1/8 finału z roku 2009, w którym Real nie potrafił strzelić Anglikom nawet gola, a stracił ich aż pięć. Ta wiara plus doping kibiców miały natchnąć gospodarzy do walki z obrońcą tytułu.

Walka od początku była jednak nierówna. Cristiano Ronaldo, którego na Anfield obawiano się najbardziej, w 23. minucie wymienił podania z Jamesem Rodriguezem i dał gościom prowadzenie. To jego 70. bramka w Lidze Mistrzów, od rekordzisty Raula dzieli go już tylko jedno trafienie. Drugiego i trzeciego gola jeszcze w pierwszej połowie strzelił Karim Benzema. I było po meczu. W powtórkę scenariusza z pamiętnego finału LM w Stambule, gdzie Liverpool po przerwie odrobił trzybramkową stratę, wierzyć mogli tylko niepoprawni optymiści. Choć skojarzenia nasuwały się same, bo na ławce rywali siedział Carlo Ancelotti, trenujący wówczas Milan.

Piłka nożna
Atrakcja jak Wieża Eiffla. Manchester United chce mieć najpiękniejszy stadion
Piłka nożna
Michał Probierz ogłosił powołania. Bez zaskoczeń
Piłka nożna
Jagiellonia i Legia grają dalej, Ekstraklasa awansuje. Będą dwie szanse na Ligę Mistrzów
Piłka nożna
Jagiellonia w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Awans po wielkich nerwach w Belgii
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Piłka nożna
Piłka nożna nie lubi pychy, nie lubi braku pokory
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń