Franciszek Smuda jako trener klubów z sukcesami rzadko musiał się tłumaczyć z porażek. W dodatku robił to głównie przed dziennikarzami lokalnych gazet. Teraz ma na głowie futbolowy honor całej Polski, a jego reprezentacja odniosła tylko jedno zwycięstwo (wiosną nad Bułgarią 2:0).
– Do końca roku musimy wyselekcjonować grupę 30 zawodników, z którymi będziemy potem pracować do mistrzostw Europy – mówi od kilku miesięcy Smuda. Ale choć jest już kilku piłkarzy grających w kadrze regularnie, to poziom tej gry nie daje podstaw do optymizmu. Krótko mówiąc – trzeba dalej szukać.
Ukraina w rankingu FIFA jest wyżej niż Polska. Kilku jej czołowych piłkarzy cieszy się dobrą opinią w Europie – Andrij Szewczenko ma na koncie zwycięstwo w plebiscycie „France Football”, Anatolij Tymoszczuk jest rozgrywającym (chociaż rezerwowym) Bayernu, Andrij Woronin był do niedawna piłkarzem Leverkusen i Liverpoolu, a Dmytro Czyhrynski wrócił do kraju z Barcelony, czemu zresztą trudno się dziwić. Dziwniejsze jest to, że tam się znalazł.
Szachtar Donieck znowu awansował do Ligi Mistrzów. Z pięciu tegorocznych meczów Ukraina wygrała cztery, a ostatni w sierpniu z wicemistrzem świata Holandią zremisowała 1:1.
Ale Lech potrafił wyeliminować Dnipro Dniepropietrowsk, który dał do kadry przeciw Polsce trzech zawodników. A już to, co dzieje się wokół posady trenera reprezentacji Ukrainy, nie pasuje do wizerunku europejskiej reprezentacji na przyzwoitym poziomie i kraju, który za dwa lata będzie organizował wspólnie z Polską mistrzostwa Europy. Przed kilkoma dniami z funkcji trenera zrezygnował Myron Markewycz, nowego jeszcze nie wybrano, więc przeciw Polsce reprezentację poprowadzi Jurij Kałytwyncew, asystent Markewycza.