Zwycięstwo w ostatnim meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej 3:1 tylko trochę poprawiło nastroje. Z 14 rozegranych w tym roku spotkań Polacy wygrali zaledwie cztery – w tym, w rezerwowym składzie, z Tajlandią i Singapurem jeszcze w styczniu.
Dzisiejszy mecz w Antalyi (Turcja) to dla Smudy kolejny przegląd rezerw, trener postanowił wypróbować kilku piłkarzy, których wcześniej nie miał nawet na zgrupowaniach. Zapowiadał, że 2010 rok miał być ostatnim, w którym do reprezentacji trafiać będzie tak wielu nowych zawodników. Na razie to się jednak nie zmieni.
– Mam szkielet, jest już grupa piłkarzy, którzy jeśli będą w formie, zagrają na mistrzostwach Europy. Nie mogę jednak przestać szukać, nie stać nas, by kogokolwiek przegapić – tłumaczy Smuda.
Drużyna, którą zabrał na trzydniowe zgrupowanie do Turcji, to nie tylko nowe twarze – jak bramkarz Bartosz Kaniecki z Widzewa, o którym trudno powiedzieć coś więcej niż to, że jest wysoki. Aż siedmiu zawodników zagrało z Wybrzeżem Kości Słoniowej, a Mierzejewski czy Wojtkowiak mogą w reprezentacji czuć się pewniakami. Przeciwko Bośni i Hercegowinie zadebiutuje wreszcie Grzegorz Sandomierski, najlepszy bramkarz ekstraklasy grający w Jagiellonii Białystok.
Lider ligi do reprezentacji zwolnił jeszcze trzech zawodników – Kamila Gorsickiego, Tomasza Kupisza i Tomasza Frankowskiego. Ten ostatni, najskuteczniejszy strzelec rundy jesiennej, pojawił się jednak w nowej roli – trenera napastników. To dopiero początek poszerzania sztabu, Smuda zapowiada, że w przyszłym roku w kadrze pojawi się m.in. fizjolog.