Jeśli Wisła w dwumeczu upora się z mistrzem Bułgarii (rewanż w Krakowie 3 sierpnia), będzie musiała pokonać jeszcze jednego przeciwnika, aby od września wziąć udział w rozgrywkach LM. Czyli dokonać tego, co nie udało się żadnemu mistrzowi Polski od 15 lat. Jeżeli wyeliminuje Litex i przegra z następnym przeciwnikiem, wystąpi w grupowych rozgrywkach Ligi Europejskiej. Jeśli natomiast przegra już z Bułgarami, to czeka ją jeszcze dwumecz z nieznanym rywalem o prawo gry w fazie grupowej Ligi Europejskiej.
Mecz z Liteksem powinien być pojedynkiem dwóch drużyn o podobnym poziomie. Tak uważa trener Liteksu, były reprezentant Bułgarii, uczestnik mistrzostw świata we Francji (1998) Ljubosław Penew: – To będzie walka, na którą jesteśmy gotowi. Nie lekceważymy mistrza Polski, ale już nie możemy się doczekać gwizdka. Atmosfera jest dobra, a nastroje bojowe. Po sparingu rozegranym z Wisłą w czerwcu w Holandii wiemy, że jest to drużyna silna, umiejąca i lubiąca atakować. Ale sparing a mecz o punkty to dwie różne rzeczy.
Wspomniany mecz towarzyski Wisła wygrała 2:1, obydwie bramki dla Liteksu strzelił napastnik Cwetan Genkow. – To dobry piłkarz, który nie poszedłby do byle jakiego klubu – mówi Penew.
Atmosferę w Bułgarii podgrzał też trener reprezentacji tego kraju Niemiec Lothar Matthaeus. Po wylosowaniu Wisły powiedział wprost, że Litex miał szczęście.
– Cieszę się z tej opinii – ripostował trener Wisły Robert Maaskant. – Tym samym Matthaeus wykonał za mnie trochę roboty mobilizacyjnej. Uważam, że Litex jest dobrą drużyną, ma kilku niezłych zawodników. Choćby napastnika Swetosława Todorowa i pomocnika Nebojszę Jelenkovicia. Ale jestem przekonany, że my mamy lepszych i powinniśmy awansować do następnej rundy. Oczywiście wiemy, że obydwa mecze nie będą spacerkiem po plantach. Zwłaszcza ten pierwszy, od którego dużo zależy.