Śląsk sparaliżowany

Lider Legia pomimo remisu z Bełchatowem powiększył przewagę

Publikacja: 26.03.2012 01:23

Takie pary półfinałowe Pucharu Polski wylosowano w niedzielę. Mecze: 3 - 4 i 10 - 11 kwietnia, pierw

Takie pary półfinałowe Pucharu Polski wylosowano w niedzielę. Mecze: 3 - 4 i 10 - 11 kwietnia, pierwsze w Gdyni i Chorzowie. Finał: 24 kwietnia w Gdańsku lub Kielcach.

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Piłkarze Legii nie poszli podziękować kibicom za doping. Po ostatnim gwizdku zremisowanego 1:1 meczu z Bełchatowem postali chwilę na środku boiska i posłuchali o tym, że Warszawa musi panować, a oni tylko hańbią święte barwy.

Maciej Skorża może zaprzeczać, jednak stał się trochę zakładnikiem grupy serbsko-chorwackiej. Po meczu powiedział, że Miroslav Radović był bardzo kreatywny i dlatego – kosztem Michała Żyry czy Rafała Wolskiego – został na boisku do końca meczu. W tej opinii trener Legii był jednak odosobniony. Zmiany, które przeprowadził, nie poprawiły gry. Legia niby przeważała, piłkarze strzelali na bramkę GKS ponad 20 razy, ale goście też mieli sytuacje, po których mogli zdobyć kolejne bramki.

– Trochę mnie denerwuje, że Marcin tak sobie hula po naszym boisku i wyjeżdża z golem – mówił zdenerwowany Michał Żewłakow. Jego brat  w poprzednim sezonie na Łazienkowskiej strzelił dwa gole, a Bełchatów wygrał 2:0. W sobotę po dośrodkowaniu Kamila Kosowskiego pokonał Duszana Kuciaka i było 1:1. Żewłakow i Kosowski weszli na boisko na drugą połowę. Pierwszą Bełchatów przegrał po kolejnej pięknej akcji i ważnej bramce młodego Rafała Wolskiego.

To był trzeci z rzędu remis Legii na własnym boisku. Drużyna Skorży czołga się po mistrzostwo. Pozostaje liderem tylko dlatego, że w ekstraklasie nie ma nikogo, kto potrafiłby wykorzystać jej potknięcia. – Myślałem, że wrócimy na właściwe tory, ale się nie udało. Musimy poczekać tydzień – mówił trener Skorża. Prowokował. Legia w piątek gra z Wisłą w Krakowie, a to dla niego trudna wizyta. W poprzednim sezonie przegrał tam 0:4. Dla Legii dwa najbliższe tygodnie będą czasem prawdy – po Wiśle zmierzy się z Ruchem, który wczoraj pokonał mistrzów Polski 1:0.

Remis z Bełchatowem zamiast oddalić drużynę Skorży od mistrzostwa, przybliżył ją o jeden punkt. Śląsk Wrocław znowu nie poradził sobie, grając z myślą, że „zwycięstwo da nam pierwsze miejsce". Drużyna Oresta Lenczyka przegrała w Poznaniu 0:2. To już trzecia porażka Śląska w tym roku.

Lech po 600 minutach posuchy zdobył gola, ale żaden z poznańskich piłkarzy nie mógł się cieszyć, był to bowiem gol samobójczy (Piotr Celeban). Obrońca Śląska miał pechowy dzień. W ostatniej minucie został trafiony piłką w rękę, gdy stał na linii bramkowej, i sędzia pokazał mu czerwoną kartkę, a gola na 2:0 z rzutu karnego strzelił Artjom Rudniew. To pierwszy gol Łotysza od 12 grudnia 2011 r., ale i tak jest najskuteczniejszy w ekstraklasie.

Trenerowi Lecha Mariuszowi Rumakowi nie brakuje odwagi. Rudniew rozpoczął mecz wśród rezerwowych, z ławki nie wstał Rafał Murawski, a Semir Stilić nie zmieścił się do meczowej osiemnastki. W pierwszym składzie zadebiutował za to 18-letni Szymon Drewniak. Ten sam, który kilka tygodni temu został ukarany za libację w internacie.

22-letni Jakub Kosecki strzelił pierwsze gole w ekstraklasie, a jego Lechia, do której został wypożyczony z Legii, rozegrała najlepsze spotkanie w tym roku. Przy 7 tys. kibiców na wielkiej PGE Arenie Lechia znowu jednak przegrała – tym razem z Podbeskidziem 2:3. W Gdańsku zrobiło się jednak gorąco, bo Lechii, obok ŁKS i Cracovii, najbliżej do spadku.

23. kolejka ekstraklasy

Mecz poniedziałkowy: Korona Kielce – Polonia Warszawa (18.30, Canal+ Sport i Eurosport2)

Piłkarze Legii nie poszli podziękować kibicom za doping. Po ostatnim gwizdku zremisowanego 1:1 meczu z Bełchatowem postali chwilę na środku boiska i posłuchali o tym, że Warszawa musi panować, a oni tylko hańbią święte barwy.

Maciej Skorża może zaprzeczać, jednak stał się trochę zakładnikiem grupy serbsko-chorwackiej. Po meczu powiedział, że Miroslav Radović był bardzo kreatywny i dlatego – kosztem Michała Żyry czy Rafała Wolskiego – został na boisku do końca meczu. W tej opinii trener Legii był jednak odosobniony. Zmiany, które przeprowadził, nie poprawiły gry. Legia niby przeważała, piłkarze strzelali na bramkę GKS ponad 20 razy, ale goście też mieli sytuacje, po których mogli zdobyć kolejne bramki.

Piłka nożna
Kto chce grać z Rosjanami w piłkę?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Jerzy Piekarzewski. Tu zawsze brakuje 99 groszy do złotówki
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Trzeba dbać o pamięć Kazimierza Deyny, ale nikt nie chce pomóc
Piłka nożna
Wraca portugalska szkoła. Manchester United wybrał nowego trenera
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Piłka nożna
„Fryzjer” na wolności. Były szef piłkarskiej mafii opuścił przedterminowo więzienie